13:25 PO JUBILEUSZOWYM BANKIECIE
Pacjenci I-szy i II-gi w pid┐amach szpitalnych, oblepieni plastrami, siedz▒ przed drzwiami AMBULATORIUM. Pacjent II-gi z kompresem na g│owie.
Pacjent I - No i jak wspominasz ten wczorajszy bankiet?
Pacjent II - (zbola│ym g│osem) - Bo┐e, jak mnie g│owa boli... jaki bankiet?...
Pacjent I - Wczorajszy! Jubileuszowy!
Pacjent II - Nic nie pamiΩtam...
Pacjent I - Nie szkodzi, ja pamiΩtam! Zdecydowanie, kochany, najlepszy by│e╢ w kankanie, si│y na ciebie nie by│o...
Pacjent II - W czym?
Pacjent I - W kankanie! Kochany, orkiestra r┐nΩ│a "Na falach Dunajca", trzech ciΩ trzyma│o, ale i tak swoje odta±czy│e╢! Tylko te... no... flanelowe mia│e╢ trochΩ za szerokie i to, rozumiesz, psu│o ca│y efekt. Strasznie ci siΩ wiuwa│y!
Pacjent II - Ty powa┐nie m≤wisz?! Ja - kankana?!
Pacjent I - Nie tylko - i taniec z szablami te┐! Wszyscy siΩ chowali gdzie popad│o!
Pacjent II - Bo┐e kochany...
Pacjent I - Albo taki tw≤j walczyk na dwa "fo-pa" z mimowoln▒ promenad▒. Poezja! Skonaµ mo┐na by│o! Ty, rozumiesz, jako ta promenada lecia│e╢ pierwszy i wy│e╢ a za tob▒ trzech osi│k≤w ze s│u┐by porz▒dkowej. Cug mia│e╢ straszny bo parkiet ╢wie┐o pastowany i ┐eby ci siΩ troki nie popl▒ta│y, to by╢ im uciek│!
Pacjent II - Ale nie uciek│em?
Pacjent I - Nie! Wyci▒gnΩli ciΩ spod sto│u, ale zanim ciΩ wyci▒gnΩli, to ty wiesz, jaki by│ cyrk? RΩce mia│em podeptane, jak to w t│oku, ale widzia│em wyra╝nie! Wyobra╝ sobie, ┐e chcieli ciΩ okrakiem przeci▒gn▒µ przez nogΩ od sto│u bankietowego i nie mogli. We trzech nie mogli!
Pacjent II - To rzeczywi╢cie dziwne! A ja co?
Pacjent I - A ty nic! Pokrzykiwa│e╢ dzielnie: - "Waµpanowie, tylko r≤wno nawlekajcie!!!" - i robi│e╢ mostek...
Pacjent II - Rany boskie - nic nie pamiΩtam!
Pacjent I - Dlatego ci w│a╢nie opowiadam! Szkoda, ┐e tego nie widzia│e╢!
Pacjent II - Bo┐e, jak mnie g│owa boli!... S│uchaj, tylko szczerze, gdzie ja mia│em spodnie?
Pacjent I - Szczerze?
Pacjent II - Szczerze!
Pacjent I - Ja je mia│em!
Pacjent II - Sk▒d?
Pacjent I - Sam mi za│o┐y│e╢! Powiedzia│e╢: - "Przyjacielu kochany jest bankiet, s▒ go╢cie, nie mo┐esz wiΩc chodziµ jak │achmyta, owiniΩty w obrus!" - i mi za│o┐y│e╢! I dziΩkujΩ ci za to!
Pacjent II - ProszΩ ciΩ... A gdzie ty mia│e╢ swoje?
Pacjent I - Przy orkiestrze! Strasznie mnie zamoczyli przy tych jubileuszowych toastach, wiΩc powiesi│em spodnie przy saksofoni╢cie ┐eby przesch│y, a sam poszed│em siΩ trochΩ przej╢µ po sali. Potem przychodzΩ, patrzΩ - buty s▒, krawat wisi, koszula te┐ - a spodni nie ma!
Pacjent II - Mo┐e spad│y?
Pacjent I - Te┐ tak my╢la│em, ca│▒ pod│ogΩ obszed│em - i nic! Kamie± w wodΩ! Znalaz│em tylko wodzireja pod pi▒tym stolikiem, ale on by│ w swoich! Niewa┐ne, to s▒ drobiazgi - grunt, ┐e bankiet by│ prima!
Pacjent II - Czy ty co╢ jeszcze, nie daj Bo┐e, pamiΩtasz?
Pacjent I - Wszystko, kochany ! Przypominasz sobie, jak, ┐eby o┐ywiµ salΩ, g│osili╢my "odbijanego"?
Pacjent II - Nie przypominam sobie... Bo┐e, jak mnie g│owa boli... a na czym to polega│o?
Pacjent I - Komu siΩ g│o╢niej... znaczy - kto g│o╢niej odbije!
Pacjent II - O rany! To takie co╢ te┐ by│o?!
Pacjent I - Uuuu - to by│ dopiero kulturalny konkurs! Dyplomy przyznawali╢my!...
Pacjent II - Jakie dyplomy?
Pacjent I - Dok│adnie nie wiem, le┐a│y jakie╢... niewa┐ne, grunt, ┐e wszyscy mieli dyplomy, tylko ci ostatni po p≤│, bo nie wystarczy│o.
Pacjent II - I to wszystko?
Pacjent I - A sk▒d! Potem ty, ┐eby rozbawiµ salΩ, wyst▒pi│e╢ w popisowym numerze - "Wszystkim jest do twarzy w sosie pomidorowym!". Ca│y zapas z bufetu na to poszed│! Bombowa zabawa, tylko w│os≤w p≤╝niej nie mo┐na rozczesaµ!
Pacjent II - Bo┐e kochany!...
Pacjent I - Potem jeszcze z tuzinem innych go╢ci robili╢my wΩ┐a czy glistΩ, dok│adnie nie pamiΩtam, bo mnie zawinΩ│o pod parapet, ale s│ysza│em jak wo│a│e╢, ┐e - "Bar wziΩty!!!" - i organizowa│e╢ krucjatΩ, ┐eby odbiµ go poha±com!
Pacjent II - Co╢ pamiΩtam... chyba go nawet odbili╢my...
Pacjent I - Jasne, razem ze ╢ciank▒ dzia│ow▒, a ty spod gruz≤w tej ╢cianki wo│a│e╢ do bufetowej: - "Heleno Kurrr... cewicz≤wno moja, wolna╢ czy zajΩta╢?!!" - a w ko±cu siΩ upar│e╢, ┐e zrobisz salto w prz≤d specjalnie dla pa±!
Pacjent II - Rany boskie, jak siebie znam to zrobi│em!
Pacjent I - Oczywi╢cie!
Pacjent II - I jak wysz│o?
Pacjent I - Tak p≤│ na p≤│.. znaczy p≤│ na pod│ogΩ, p≤│ na kubek od szampana, ale za to z mimowolnym okrakiem i oczywi╢cie ze ╢miechu mo┐na by│o zdechn▒µ!
Pacjent II - Bo┐e, jak mnie g│owa boli... S│uchaj, nam co╢ jednak musia│o zaszkodziµ. Mo┐e sa│atka by│a nie╢wie┐a?
Pacjent I - Pewnie, t│umaczy│em to sier┐antowi, ale nie chcia│ uwierzyµ!
Pacjent II - Sier┐ant? Aaaa - ten tw≤j znajomy?
Pacjent I - Nie - tw≤j znajomy! Ty mu przecie┐ sk│ada│e╢ ┐yczenia, a┐ ┐e╢cie siΩ wywalili! Ja tylko wo│a│em "gorzko!" i ╢piewa│em "Sto lat"!
Pacjent II - To nie by│ m≤j znajomy!
Pacjent I - Wiem! Zaraz potem jak wstali╢cie, wiedzia│em, ┐e nie!
Pacjent II - Mamy szczΩ╢cie, ┐e nas tu przywie╝li, a nie do Izby Wytrze╝wie±...
Pacjent I - Musieli tu, przecie┐ w Izbie nie maj▒ ani gipsu, ani banda┐y, ani plastr≤w!
Pacjent II - Ciekawe kiedy nas wypisz▒?
Pacjent I - O kochany, przez kilka dni zmiany opatrunk≤w, potem zdjΩcie gipsu i szw≤w - to potrwa! Zreszt▒ zaraz siΩ pewnie dowiemy!
Zza drzwi AMBULATORIUM s│ychaµ. - "nastΩpny!".
Pacjent I - To chyba na nas! Wchodzimy!
13.40 TELEFON DO ADOLFA
Chorzy I-szy i II-gi wchodz▒ do Izby PrzyjΩµ, obaj w pid┐amach i szlafrokach. Chory I-szy z ksi▒┐k▒ telefoniczn▒ pod pach▒. Podchodz▒ do automatu telefonicznego.
Chory I - Bo┐e, jak mnie g│owa boli... s│uchaj, nie ma sensu dzwoniµ o tej porze.
Chory II - Kochany, prawdziwy lekarz powinien byµ na ka┐de wezwanie i o ka┐dej porze! Przecie┐ cz│owiek dobrem najwiΩkszym. A w ko±cu po to Adolf dwana╢cie lat za spo│eczne pieni▒dze medycynΩ studiowa│, ┐eby ludziom pomagaµ.
Chory I - Ale przecie┐ tu jest szpital!
Chory II - No i co?
Chory I - To tutaj te┐ mi chyba mog▒ pom≤c?
Chory II - Tu?! Kochany, p≤│ dnia jΩczysz, ┐e ciΩ g│owa boli - i co? Nic! Znieczulica! Ani tabletki, ani popitki, ani dobrego s│owa! Poza tym pacjent powinien mieµ do lekarza zaufanie, a ja do Adolfa mam!
Chory I - Ale ty nie jeste╢ chory!
Chory II - I chwaliµ Boga! Jaki jest do niego numer?
Chory I - Nie wiem - tu w ksi▒┐ce jest tylko jeden Chromuleski, ale nie Adolf, tylko J≤zef?
Chory II - (zagl▒daj▒c do ksi▒┐ki) - Tak ... No to co ... A mo┐e nasz Adolf ma Adolf na drugie, bo siΩ wstydzi mieµ na pierwsze, a na pierwsze ma w│a╢nie J≤zef i to bΩdzie ten J≤zef co jest w ksi▒┐ce?...
Chory I - No, nie wiem...
Chory II - Niewa┐ne, zreszt▒ Adolf zawsze sepleni│ - po tym poznamy czy to on czy ten drugi J≤zef! KrΩcΩ... (wrzuca monetΩ i zaczyna nakrΩcaµ numer)...
Chory I - A co mu powiesz?
Chory II - Objawy mu twoje podam - ┐e ciΩ g│owa boli, pragnienie masz, poza tym blady jeste╢ jak Razor!
Chory I - Jak kto?
Chory II - Jak Razor! Taka angielska postaµ historyczna - Razor Blady.
Chory I - Nie znam...
Chory II - Niewa┐ne - krΩcΩ!...
Chory I - Tylko pamiΩtaj o tym seplenieniu...
Chory II - PamiΩtam! Jak us│yszΩ takie - "Mieskanie prywatne! S│ucham, kto m≤wi?" - to walΩ w ciemno... ciii!
............................
Halo.... dobry. wiecz≤r! Czy ja mogΩ rozmawiaµ z panem doktorem Adolfem Chromuleskim?!
............................
Chromuleskim!
............................
Nie! Chro-mu-les-kim!!!
HA - jak halibut, RO - jak robal, MUL - jak... jak co... jak m≤l!!!
Chory I - Mol siΩ m≤wi!
Chory II - Cicho! Jak m≤≤≤lll!!!
................................
Jak to ..-..co to jest?! Taka µma co w szafie ╝re!
................................
Jak to - co?! To co siΩ w szafie da! U jednego karaku│y, u drugiego kufajkΩ! Wszyscy maj▒ przecie┐ po r≤wno!!
................................
Tak. - no w│a╢nie! I ESKIM - jak Eskimos na przyk│ad!
................................
Eskimos!!! Zwariowaµ mo┐na...
Normalny!!! Podbiegunowy!!! W czapce - uszatce!!!
................................
Nie wiem czy z karaku│≤w! Niewa┐ne! Teraz niech pani to wszystko z│o┐y do kupy!!
................................
Do kuuupyyyyy!!! KU - jak...
................................
Chory I - No, no - uspok≤j siΩ!
Chory II - Cicho!... Z│o┐y│a pani?!!
................................
I co wysz│o?!!
................................
Nieee!!! Jaki halibut?!! Chromuleski ma wyj╢µ!!!
................................
O Jezu! Za nikogo!!! Po z│o┐eniu do kupy ma wyj╢µ CHRO - MU - LES - KI!!!
................................
Nooo - wreszcie! Czy mogΩ z nim rozmawiaµ?!
................................
Rozmawiaµ!!!
................................
Wcale na pani▒ nie krzyczΩ! Nie ma czego beczeµ!!
................................
Jak to - co chcia│em?! ROZMAWIA╞ CHCIAúEM!!!
................................
DziΩkujΩ! Czekam!
................................
CZEKAM!!!
................................
Chory I - Ty, zawa│u dostaniesz! Co tam siΩ dzieje?
Chory II - Nic - babcia odebra│a!
Chory I - Jaka babcia?! Tam nie powinno byµ ┐adnej babci!
Chory II - Kochany, numer siΩ zgadza, mo┐e w odwiedziny do niego starowinka przyjecha│a, do wnusia kochanego!
Chory I - Teoretycznie mog│a przyjechaµ - ale nie s▒dzΩ!...
Chory II - Ciii...
Halo - BABCIAAA?!!... znaczy - Adolf? Tu Pipek!
................................
Jak to - kt≤ry?! Tyyy - filutku - a ilu ty Pipk≤w znasz?
................................
Co znaczy - ┐adnego?!
Chory I - Co on m≤wi?
Chory II - »e nie zna ┐adnego! Dowcipas! Albo siΩ ze mn▒ chce powyg│upiaµ, albo robiµ mu siΩ po godzinach nie chce!...
................................
To nie do ciebie! Halo!... No, my╢la│em, ┐e nas roz│▒czyli!... Halo..!
Halo!... Tak proszΩ pani▒, m≤wi siΩ!
................................
A co to pani▒ obchodzi co siΩ m≤wi?! Nie pods│uchiwaµ mi tu! P│ac▒ pani za to?!
................................
A to przepraszam!
................................
Ale niech mnie pani w│▒czy z powrotem!
................................
Halo!... No, wreszcie! A wiΩc drogi Adolfie!...
................................
Jak to - jaki?! Drogi! Przecie┐ m≤wiΩ wyra╝nie!
................................
Co?!...
................................
Chory I - Co on m≤wi?
Chory II - »ebym go nie podsumowywa│, bo nie jest taki drogi, inni bior▒ wiΩcej i kto ja w og≤le jestem!... (do s│uchawki)... Jak to, kto ja jestem?! Tu Pipek!! Starych koleg≤w ju┐ nie poznajesz, cymbale ?!!!
Chory I - Jak on ciebie ma poznaµ jak sznur popl▒ta│e╢ - zakrΩty s▒, nic nie widaµ... Bo┐e, co ja m≤wiΩ... jak mnie g│owa boli!...
Chory II - Pomy│ka?!... Dobra, mnie na to nie nabierzesz! Powiedz "szcze┐uja"?
................................
Widzisz - "scezuja" ci wysz│o! Seplenisz doktorku i numer te┐ siΩ zgadza! No wiΩc drogi Adolfie...
................................
Kto kretyn?! ChwileczkΩ...
................................
No, no..- tylko bez poufa│o╢ci, │apiduchu!!
................................
Co?! I ty mnie te┐!
................................
Ja ciebie te┐!!
................................
I ty siΩ ode mnie te┐!
Odk│ada s│uchawkΩ
Chory I - Nie Adolf?
Chory II - Bo ja wiem! Numer siΩ zgadza│ i sepleni│... chocia┐ powiedzia│, Adolfa to za│atwili w 45-tym... ale przecie┐ Adolf siΩ dopiero w 46-tym urodzi│...?...
Chory I - Mo┐e by│ wcze╢niak?... Bo┐e, co ja m≤wiΩ... jak mnie g│owa boli...
Chory II - A to chamid│o jedno! Od tej zabawy w doktora ju┐ mu siΩ we │bie poprzewraca│o, koleg≤w sobie nie przypomina! I dobra! Obejdzie siΩ! Kochany, gdyby╢my byli w domu, to sam bym ciΩ wykurowa│ - kefirek, pabialginka, co╢ na lepsz▒ przemianΩ materii - a tak, to trzeba jednak spr≤bowaµ tutaj! Pukamy?
Chory I - Tak - tylko cichutko, bo mnie g│owa... ojej...
Chory II-gi puka do GABINETU ZABIEGOWEGO, s│ychaµ niewyra╝n▒ odpowied╝, obaj wchodz▒.
13:50 U DENTYSTY
Pacjenci I-szy i II-gi czekaj▒ w Izbie PrzyjΩµ; z g≤ry po schodach, w gipsie na nodze, w banda┐ach, z twarz▒ obwi▒zan▒ chust▒, schodzi powoli
Pacjent III-ci.
Pacjent II - O Bo┐e - i ty te┐ tutaj?
Pacjent I - O rany - jak ty wygl▒dasz?! Pod samoch≤d wpad│e╢?!
Pacjent III - Nie - u dentysty by│em!
Pacjent II - A co ci by│o?
Pacjent I - Wszystko jedno co mu by│o - nie widzisz jak przyjaciel wygl▒da?! - (do III-ciego) - Kochany, usi▒d╝, opowiedz wszystko - pasjami lubiΩ takie ┐yciowe opowiadania!...
Pacjent II - Krakersa?
Pacjent III - Nie, dziΩkujΩ! Rozumiecie - by│o tak: siedzΩ wczoraj przed telewizorem, gryzΩ paluszki - w│asne, bo dziennik by│ denerwuj▒cy, a tu nagle jak mnie co╢ nie dziabnie w szczΩkΩ! Ob│Ωd! ZaczΩ│o boleµ jak cholera! Z lekarstw mia│em tylko czopki, ale my╢lΩ - za daleka droga, zanim doleci do zΩba to siΩ w╢cieknΩ!
Pacjent II - Ka┐dy by siΩ w╢ciek│! Krakersa?
Pacjent III - DziΩkujΩ! No to ja p│aszcz na siebie i do przychodni! Nawet du┐o ludzi nie by│o! Po czterech godzinach by│em ju┐ przy okienku...
Pacjent II - Mia│e╢ szczΩ╢cie, ┐e nie by│o t│oku!...
Pacjent III - No... gΩba mi siΩ ju┐ wtedy we framudze nie mie╢ci│a; ale jako╢ zdo│a│em kulturalnym rzΩ┐eniem odwr≤ciµ uwagΩ pani rejestratorki od herbaty i kanapki!
Pacjent I - To ona siΩ wylegiwa│a na kanapce?!
Pacjent III - Nie - konsumowa│a! I to do╢µ d│ugo! Potem odblokowa│a ten judasz i uczenie pyta: - "Do resekcji czy do sanacji?!". G│upio mi siΩ zrobi│o, ale my╢lΩ sobie - do sanacji osobi╢cie nic nie mam, jeszcze mnie wtedy na ╢wiecie nie by│o! Dziadek to mo┐e by i co╢ mia│, ale nie bΩdΩ starowiny wl≤k│ do przychodni ┐eby opowiada│. WiΩc na wszelki wypadek wyja╢ni│em, ┐e ja tylko tak, i ┐e g│≤wnie to z▒b mnie boli! "WidzΩ! ªlepa nie jezdem!" - us│ysza│em w odpowiedzi - "Dlatego pytam czy do leczenia, czy do wyrwania?!"...
Pacjent I - Aaaa - to o to chodzi│o?
Pacjent III - W│a╢nie! Do wyrwania!!! - zdecydowa│em siΩ natychmiast, ┐eby tej pani nastΩpna herbata nie ostyg│a! "Od razu trzeba m≤wiµ! NiedorozwiniΩty jaki╢!" - us│ysza│em najpierw, a potem: - "Niech czeka a┐ go wywo│aj▒ po nazwisku!!" - i k│ap okienkiem, ledwo zd▒┐y│em zabraµ opuchliznΩ, ┐eby mi nie przyciΩ│a!
Pacjent II - Bardzo ┐yciowe! Krakersa?
Pacjent III - Nie! DziΩkujΩ!
Pacjent II - Szkoda - do reszty sple╢niej▒!
Pacjent I - Zamknij siΩ! I co?
Pacjent III - I po p≤│ godzinie by│em ju┐ w gabinecie! WchodzΩ, sterylny zapach, obcΩgi, glebogryzarki, fotel - a przy nim doktor...
Pacjent I - Kt≤ry, jak prawdziwy Jurand, zaj▒│ siΩ tob▒ szybko i serdecznie?
Pacjent III - Po pierwsze, nie Jurand tylko Judym, i siΩ nie zaj▒│ bo by│ ju┐ zajΩty!
Pacjent I - Co ty powiesz?
Pacjent III - No przecie┐ musia│ przeczytaµ co nowego w "Trybunie"...
Pacjent II - Jasne, ka┐dy lekarz musi byµ na bie┐▒co w fachowej literaturze! Krakersa?
Pacjent III - Nie chcΩ!!
Pacjent II - Co jest - nikt tego ╢wi±stwa nie chce?!
Pacjent I - Nie przerywaj mu!... I co?
Pacjent III - I nic - stojΩ, czekam, a z▒b mnie pi│uje jak diabli! Po mniej wiΩcej I5. minutach zosta│em zauwa┐ony! "Protegowany?" - us│ysza│em! Nie! - odpowiedzia│em zgodnie z prawd▒ i nie wiem dlaczego popatrzy│ na mnie jak na insekta! "Pewno go boli?" - us│ysza│em! Spokojnie wyja╢ni│em, ┐e boli, i ┐e cholery mo┐na dostaµ, a on do mnie! - "To czego g│upol nie przyszed│ wcze╢niej, jak nie bola│?!"...
Pacjent I - S│uchaj - jak nie bola│, to g│upol by szed│!
Pacjent III - Tak te┐ mu powiedzia│em, ale nie da│ mi sko±czyµ:
- "Siadaµ, otworzyµ gΩbΩ!" Usiad│em, otworzy│em:
- "Kt≤ry go boli?!" - s│yszΩ! Ten u g≤ry - m≤wiΩ!
- "Cicho! WidzΩ!" - s│yszΩ! ZabrzΩcza│y narzΩdzia i raptem jak mnie co╢ nie kolnie w ten bol▒cy z▒b!
-"Pewnie ten?!" - s│yszΩ! KHENNN - úúúOJJJ!!! - potwierdzi│em i nawet specjalnie d│ugo nie wy│em!...
Pacjent II - Podziwiam ciΩ, kochany - kra...?
Pacjent I - Zamknij siΩ!... A potem?
Pacjent III - No, kiedy usiad│em z powrotem w fotelu...
Pacjent II - A co - wstawa│e╢?
Pacjent III - Przecie┐ musia│em siΩ trochΩ przej╢µ po ╢cianach... znaczy - po tym badaniu!
Pacjent I - Jasne, spacer dla zdrowia to rzecz najwa┐niejsza!
Pacjent III - No wiΩc siad│em, a on mnie pyta czy reflektujΩ na ┐ywca, czy zamroziµ...
Pacjent I - Nooo - "»ywiec" ╢wietne piwo, a jak je lekko zamroziµ to ju┐ ca│kiem niebo w gΩbie!
Pacjent III - Tak te┐ mu powiedzia│em, ale siΩ wydar│, ┐e tu nie knajpa a on nie bufetowy, i ┐e takiego debila w ┐yciu nie widzia│. Psikn▒│ mi w gΩbΩ czym╢ zimnym, ale niedu┐o, widocznie ┐ebym siΩ nie przeziΩbi│, wzi▒│ takie chromowane kombinerki i z│apa│ mnie za g│owΩ!...
Pacjent I - Kombinerkami? Bardzo ┐yciowe!
Pacjent III - Za g│owΩ rΩk▒ - ┐eby mu siΩ cel nie suwa│, a kombinerkami za z▒b! ChrupnΩ│o...
Pacjent II - I by│o po wszystkim?
Pacjent III - Tak - ale dopiero po godzinie! Nie m≤g│ sobie ten doktor, biedaczek, poradziµ i kolega z s▒siedniego pokoju musia│ mu pomagaµ!
Pacjent I - To dobrze, ┐e akurat by│ i przyszed│...
Pacjent III - Musia│ przyj╢µ!
Pacjent I - A dlaczego?
Pacjent III - »eby zobaczyµ kto tak wrzeszczy i kopie w ╢cianΩ!
Pacjent II - A to by│e╢ ty?
Pacjent III - No, lekarz te┐ trochΩ!
Pacjent I - Ale najwa┐niejsze, ┐e z▒b ci usunΩli!
Pacjent III - Tak, ale s▒siedni!
Pacjent I - Widocznie podobne by│y! A tego co bola│ nie chcieli?
Pacjent III - Chcieli - ale w biegu to trudno!
Pacjent I - (patrz▒c ze zrozumieniem na gips III-ciego) - Rozumiem! I przez ten bieg to wszystko ci siΩ porobi│o?
Pacjent III - Nie - przez sk≤rkΩ od banana przed gabinetem!
Pacjent II - No, na sk≤rce szwung jest straszny!
Pacjent III - Jasne, jak zaczΩli╢my w╢lizgiem na drugim piΩtrze, to sko±czyli╢my przy porierni!
Pacjent I - Jak to - sko±czyli╢my?! To oni te┐?!
Pacjent III - Te┐! To by│ spory banan!
Pacjent I - Ty masz szczΩ╢cie! Ja ju┐ nie pamiΩtam kiedy ostatni raz sk≤rkΩ widzia│em!
Pacjent II - (│api▒c siΩ za szczΩkΩ) - úooojjj!!!...
Pacjent I - Co jest?!
Pacjent II - (pluj▒c krakersami) - úooojjj!!!
Pacjent III - Co? Z▒bek?!
Pacjent II - (potwierdzaj▒c) - Nooo... │ooojjj!!!
Pacjent I - A widzisz - krakersiki!
Pacjent III - Kochany - nic siΩ nie martw, mam chody, wiem kt≤re okienko, kt≤ry gabinet, w kt≤r▒ ╢cianΩ kopaµ!...
(Bior▒ II-giego pod rΩce.)
Pacjent I - Krakersa sobie zjedz, bo potem przez dwie godziny nie bΩdziesz m≤g│ je╢µ... a mo┐e i d│u┐ej!...
14:00 PODZI╩KOWANIE
W Izbie PrzyjΩµ - trzech Pacjent≤w ju┐ po cywilnemu, z kwiatami i pakunkiem obwi▒zanym wst▒┐k▒.
Pacjent II - S│uchajcie, czy my rzeczywi╢cie musimy do domu do niego i╢µ? Nie mo┐emy mu wrΩczyµ i podziΩkowaµ tutaj?
Pacjent I - Absolutnie! W miejscu pracy nie wypada; ludzie patrz▒ - zreszt▒ kolejka ju┐ jest przed gabinetem du┐a!
Pacjent III - To mo┐e w og≤le nie dawaµ?
Pacjent II - Ty - co ty?!
Pacjent I - W│a╢nie - ty my╢l trochΩ! Po pierwsze tradycjΩ trzeba uszanowaµ. Ka┐dy Pacjent zawsze dziΩkuje swojemu lekarzowi! Po drugie - ze zdrowiem nigdy nic nie wiadomo. A jak bΩdzie siΩ trzeba dostaµ do szpitala?!
Pacjent II - Jasne - podziΩkowaµ trzeba!
Pacjent I - Oczywi╢cie, wiΩc ja widzΩ to tak... przychodzimy, dzwonimy...
Pacjent III - Kto dzwoni?
Pacjent I - Mo┐esz ty, tylko subtelnie - raz "dry±" i szlus! Oczywi╢cie ON nam otwiera, a my k│aniamy siΩ weso│o i zdrowym g│osem skandujemy - Z SERDECZNYMI PODZI╩KOWANIAMI DLA PANA ORDYNATORA - PACJENCI!
Pacjent II - Doda│bym - "wdziΩczni"!
Pacjent I - Za co?
Pacjent II - No, kochany - tyle wysi│k≤w, tyle troskliwej opieki - a mimo to jeste╢my na chodzie! A┐ siΩ prosi ┐eby dodaµ!
Pacjent I - Dobra dodajemy!... I tak... po wyg│oszeniu podziΩkowa± ja od razu intonujΩ "Sto lat"... ty trzymasz psa...
Pacjent II - ChwileczkΩ - to on ma psa?
Pacjent III - Nie - suczkΩ!
Pacjent II - A co to za r≤┐nica?!
Pacjent III - To zale┐y dla kogo - dla psa du┐a!
Pacjent II - Zamknij siΩ!... (do I-szego) - A jaka to rasa?
Pacjent I - Diabli wiedz▒, kt≤ra przewa┐a, najwiΩcej podobno ma z buldoga, ale nie b≤j siΩ, pielΩgniarki m≤wi│y, ┐e to mi│e stworzonko? Jest co prawda trochΩ podstarza│y, niedowidzi biedaczek i mo┐e dlatego ┐re kogo popadnie, ale przecie┐ nie piesek jest najwa┐niejszy i nie do pieska idziemy!?
Pacjent III - Jasne masz racjΩ... uspok≤j siΩ...
Pacjent I - No... wiΩc ty trzymasz psa, ┐eby nie chapn▒│ mnie, ja ╢piewam, ty wrΩczasz kwiaty i ca│ujesz go z rozpΩdu w rΩkΩ...
Pacjent III - Zg│upia│e╢?! Bez przesady!
Pacjent I - Spokojnie - wiem co m≤wiΩ! I tak... nastΩpnie ty bierzesz psa, ┐eby nie chapn▒│ JEGO...
Pacjent III - A jak to bydle nie da siΩ wzi▒µ i chapnie, to co?
Pacjent I - Zale┐y kogo chapnie! Je┐eli JEGO to tragedia, ale je┐eli kt≤rego╢ z nas, to mo┐e byµ nawet zupe│nie nie╝le...
Pacjent II - Zg│upia│e╢?
Pacjent I - Nic absolutnie - pomy╢l trochΩ! Piesek-pupilek ciΩ ugryzie, tylko, bro± Bo┐e, nie wolno siΩ odgry╝µ, oczywi╢cie ty jeste╢ pokrzywdzony, ON do ciebie z przeprosinami, karci pieska, ty oczywi╢cie bronisz to ╢lepawe bydlΩ, m≤wi▒c ┐e nic siΩ nie sta│o, ┐e nie masz pretensji, a piesek jest milusi i dobrze u│o┐ony, ON ci jest w tym momencie wdziΩczny - i ju┐ siΩ robi znakomity klimat! A gdyby siΩ jeszcze okaza│o, ┐e pies nie by│ szczepiony... kochaaani...na pewno spore odszkodowanie... i bezp│atna opieka lekarska na ka┐de zawo│anie...
Pacjent III - Moment... a propos - to prawda, ┐e tutaj przed wypisaniem wszystkim pacjentom szczepi▒ jakie╢ "DiPerTe"?
Pacjent II - Czy "rte" to nie wiem, ale "dipe" to prΩdzej, bo w rΩkΩ siΩ raczej nie szczepi!
Pacjent I - Nie zajmujcie siΩ g│upotami!... WiΩc tak... wiΩc ty bierzesz psa...
Pacjent II - Ja mogΩ wzi▒µ!
Pacjent I - Nie - ty podajesz kwiaty, tylko uwa┐aj ┐eby ci koperta nie wylecia│a, a ja wyg│aszam dalszy ci▒g podziΩki i wrΩczam nasz skromny upominek rzeczowy...
Pacjent II - Gwiazdkowy!
Pacjent I - PiΩciogwiazdkowy!
Pacjent II - Wiem!
Pacjent I - Co - rozpakowa│e╢?!
Pacjent II - Sam wypad│ jak wst▒┐ka pΩk│a...
Pacjent I - Rany boskie - i st│uk│ siΩ?!
Pacjent II - (potrz▒saj▒c pakunkiem) - Nie, trafi│ na miΩkkie!
Pacjent III - Ca│e szczΩ╢cie, ┐e╢my siΩ twardych pozbyli!
Pacjent I - Po prostu w porΩ pomy╢leli╢my o koncie!
Pacjent II - Normalne! Ka┐dy cz│owiek posiadaj▒cy waluty powinien pomy╢leµ o w│asnym koncie! Zerwa│o siΩ w k▒cie kawa│ek pod│ogi i wszystkie siΩ zmie╢ci│y! I na wypis ze szpitala jak znalaz│!
Pacjent III - Ale mieli╢my mu kupiµ co innego!
Pacjent I - Mieli╢my - ale nie wysz│o! Owszem, by│ w Desie │adny p≤│misek pod wΩdliny - ale po co mu teraz?
Pacjent II - W│a╢nie, na g│upi dowcip by to wygl▒da│o!
Pacjent I - Dobra... wiΩc tak... ja wrΩczam prezent... wy robicie t│o...
Pacjent III - A jak on tego nie przyjmie?
Pacjent I - Od wdziΩcznych Pacjent≤w nie przyjmie?! Chyba ┐eby go w domu nie by│o!
Pacjent II - Tak jest - przecie┐ to by by│o z jego strony niehumanitarne!
Pacjent I - I niezgodne z duchem czas≤w w jakich chorujemy!
Pacjent II - Tak jest!
Pacjent I - I dobra... wiΩc ja wrΩczam prezent...
Pacjent III - A kto w tym czasie podtrzymuje tego sukinsyna?
Pacjent I - Kt≤rego?
Pacjent III - Psa!
Pacjent I - W│a╢nie ON - ty mu go wrΩczasz zaraz w prezencie... tak... potem jeszcze raz "Sto lat" i dla utrwalenia podajemy swoje nazwiska i rozpoznanie choroby, ON nam dziΩkuje, podaje rΩkΩ, my mu j▒ u╢ciskowujemy - tylko lekko, ┐eby pies czego╢ nie zw▒cha│, bo po buldogu cholernie ╝le siΩ goi - i potem ON nas prawdopodobnie zaprasza na ma│e conieb▒d╝! úadnie - nie?
Pacjent III - Nie bardzo - to jest przecie┐ ┐enuj▒ce!
Pacjent I - Kochany - ty nie filozofuj! »yµ siΩ ucz! No... pamiΩtajcie jak ma byµ: dzwonek - my - ON - "Sto lat" - ja - pies - ty - ty - pies - kwiaty - prezent - "Sto lat" - conieb▒d╝! Jasne!?
Obaj - Jasne!
Pacjent I - To idziemy!
14:10 TANGO DLA TERENOWEGO
Odszed│e╢ tak znienacka, bez s│owa.
Porzuci│e╢ o╢rodek w╢r≤d p≤l.
Ozimina ju┐ zaczyna kie│kowaµ -
Ciebie nie ma,
A tu wiosna
I ten b≤l,
Serca b≤l,
Straszny b≤l!
Ach gdzie┐ odszed│e╢
Gromadzki m≤j Judymie?
Gdzie┐ ciΩ ponios│y chabrowe oczy twe?
Czy kto╢ wystawi│ na szwank twoje dobre imiΩ,
»e╢ rzuci│ gminny nasz o╢rodek
Oraz mnie?
Klucze o╢rodka s│om▒ ogaci│am,
W sieni na ko│ku wisz▒ niby │za.
I my╢lΩ - jaka┐ ciΩ idea omami│a,
┐e╢ wybra│ kryzysowy, wielkomiejski ╢wiat?
Czy pamiΩtasz
Te czarowne odurzenia?
Osza│omienia i pragnienia,
I westchnienia?
Walc naszych cia│, upojny sza│,
Ta noc zmys│owa
Gdy╢ raz by│ jak ksi▒dz Robak,
Raz jak Casanova!
Czy dzisiaj to dla ciebie ju┐ nie znaczy nic?
Ach wr≤µ, obetrzyj s│on▒ rosΩ
Z moich lic!
Tu kawa│ pola by│ i to nie byle jaki,
I do popisu, i co wa┐ne - pod buraki,
I te obroty, zw│aszcza kiedy rusza│ skup,
Nowe "g≤rale", kt≤re╢ sk│ada│ u mych st≤p!
Czy dzisiaj to dla ciebie ju┐ nie znaczy nic?
Ach wr≤µ, obetrzyj s│on▒ rosΩ
Z moich lic!
Ju┐ rok mija jak znikn▒│e╢ bez s│owa.
Pusty stoi o╢rodek w╢r≤d p≤l.
I pacjenci ju┐ przestaj▒ koczowaµ,
I zn≤w wiosna,
Ozimina,
I zn≤w b≤l,
Serca b≤l,
Straszny b≤l!
Ach gdzie┐ odszed│e╢,
Gdzie┐ fina│ ma ten dramat?
Tw≤j porret ci▒gle jawi siΩ w pamiΩci mej
Twego fartucha wielka, ╢nie┐nobia│a plama
I dwa gumiaki wystaj▒ce ciut spod niej!
Lecz kiedy miejska ciΩ kariera znu┐y,
Mo┐e nostalgii czu│a struna drgnie,
I kiedy uznasz, ┐e tam klimat ci nie s│u┐y
Powr≤µ, obejmij zn≤w o╢rodek
Oraz mnie!
Wspomnij czasem
Jak te wierzby nam szumia│y,
Gdy rΩce nasze w dr┐▒cy warkocz
SiΩ splata│y.
Odleg│y brzask, ksiΩ┐yca blask
Srebrzysty, s│aby
Spod kopy siana ciep│y szept
"Aj law ju baby"!
Czy dzisiaj to dla ciebie ju┐ nie znaczy nic?
Ach wr≤µ, obetrzyj s│on▒ rosΩ
Z moich lic!
Tu mia│e╢ kury, jaja, mas│o wed│ug gustu,
ªmietanΩ, mleko oraz przydzia│ pierwszych spust≤w,
Tu nie wiedzia│e╢ co to s▒ bezmiΩsne dni,
Tu poznawa│e╢ r≤wnie┐ folklor polskiej wsi!
Czy dzisiaj to dla ciebie ju┐ nie znaczy nic?
Ach wr≤µ, obetrzyj s│on▒ rosΩ
Z moich lic!
14:15 KLINIKA ZDROWEGO CZúOWIEKA
W sali chorych l≤┐ko szpitalne i tzw. dostawka, na │≤┐ku pacjent Pierwszy. Wpada PielΩgniarz z czyst▒ po╢ciel▒ pod pach▒, gestem nakazuje Pierwszemu przenosiµ siΩ na dostawkΩ. Po chwili Ordynator i PielΩgniarka wprowadzaj▒ pacjenta Drugiego, uk│adaj▒ troskliwie w │≤┐ku, Ordynator poprawia mu jasiek, zostawia tranzystorowy telewizor i "Perspektywy".
On III - Popatrzcie, jednego wygonili, drugiego po│o┐yli!...
On II - Mo┐e temu siΩ nagle pogorszy│o...
On III - Wszystkim siΩ pogorszy│o... i nie nagle...
On I - Uspok≤jcie siΩ, dajcie poogl▒daµ!...
Pierwszy - (siedz▒c na dostawce) - Przepraszam, pan z wypadku?
Drugi - (z wy┐szo╢ci▒) - Nie - z awansu!
Pierwszy - Rozumiem... a na d│ugo tu?
Drugi - A┐ mi siΩ z│y stan zdrowia poprawi!
Pierwszy - No, to mo┐e byµ jeszcze d│ugo... a ze wzglΩdu na z│y stan zdrowia, to pan tu z czym?
Drugi - Nie wiem - co╢ mi maj▒ dopasowaµ!
Pierwszy - A skar┐y│ siΩ pan na co╢?
Drugi - Drogi panie - ja siΩ na nic nie skar┐Ω! WrΩcz odwrotnie!
Pierwszy - I nic pana nie boli?
Drugi - Nic! G│owa czasami...
Pierwszy - To niedobrze... jeden taki tu le┐a│... te┐ go g│owa bola│a...
Drugi - I co?
Pierwszy - I nic! Zrobili mu trepanacjΩ! Nawet siΩ uda│a - ca│y szpital siΩ dziwi│! U pana te┐ siΩ przecie┐ mo┐e udaµ...
Drugi - Drogi panie, ja tu tylko na przebadanie i obserwacjΩ, a potem do sanatorium - byµ mo┐e za granicΩ! Tak mi powiedzieli...
Pierwszy - A co mieli powiedzieµ? Pacjentom siΩ z│ych wiadomo╢ci nie przekazuje! Panie, tu to dopiero jest dezinformacja! A te plamy to pan ma po ┐≤│taczce?
Drugi - Nie - po Bu│garii!
Pierwszy - Rozumiem... to i zmiana klimatu nie pomog│a?
Drugi - Na urlopie by│em!
Pierwszy - Z rodzin▒?
Drugi - Nie...
Pierwszy - To niedobrze... ostatni urlop zawsze nale┐y spΩdzaµ z rodzin▒... (poci▒ga nosem)... czuje pan co╢?
Drugi - (ze wzrastaj▒cym niepokojem) - Nic nie czujΩ!
Pierwszy - No w│a╢nie... bywa i tak! M≤j Rex te┐ najpierw straci│ wΩch, a potem to ju┐ szybko posz│o... Co, niedobrze panu?
Drugi - Dobrze!... Tylko mi siΩ odbi│o...
Pierwszy - Tak my╢la│em... a czym?
Drugi - Zup▒!
Pierwszy - Fatalnie - normalnie to siΩ gΩb▒ odbija! na pewno co╢ z ┐o│▒dkiem... paskudna sprawa!
Drugi - I co bΩdzie?
Pierwszy - Nic, najpierw zrobi▒ panu pasa┐ i sondΩ, potem ezofagoskopiΩ i ventrikulografiΩ, a potem pana zakwalifikuj▒ i zer┐n▒!
Drugi - Co?!
Pierwszy - Zoperuj▒!
Drugi - Co pan m≤wi?! A przynajmniej ze znieczuleniem?!
Pierwszy - To zale┐y...
Drugi - (z wy┐szo╢ci▒) - No, mnie na pewno znieczul▒!
Pierwszy - Tak samo pan m≤wi jak ten, kt≤ry tu le┐a│ w zesz│ym miesi▒cu....
Drugi - I znieczulili go?
Pierwszy - Znieczulili... nawet mocno... panie, jak ta jego ┐ona siΩ cieszy│a!
Drugi - (weso│o) - No widzi pan!
Pierwszy - Co widzΩ?! »e tak▒ prukw▒ pan B≤g go pokara│?! Inne wdowy to p│acz▒!...
Drugi - No nieee - to jest ob│Ωd!! Zreszt▒ po co ja o to wszystko pytam?! Przecie┐ mnie nie bΩd▒ operowali!
Pierwszy - A co - sala operacyjna w remoncie ma byµ?
Drugi - Nie wiem! Wszystko jedno! Ja siΩ po prostu nie zgodzΩ!
Pierwszy - Mo┐e pan... ale rodzina te┐ mo┐e...
Drugi - Co mo┐e?
Pierwszy - Ubezw│asnowolniµ i podpisaµ zgodΩ! A potem ju┐ normalnie - zakwalifikuj▒ i zer┐n▒!
Drugi - A kto mnie mo┐e ubezw│asnowolniµ?! Ja jestem przy zdrowych zmys│ach!
Pierwszy - A widzia│ pan kogo╢ kto by siΩ przyzna│, ┐e nie jest? Oni te┐ to wiedz▒!
Drugi - (gor▒czkowym szeptem, jednocze╢nie wstaj▒c z l≤┐ka) - Panie - chwileczkΩ! Jak siΩ st▒d wychodzi?!
Pierwszy - Normalnie - nogami do przodu...
Drugi - Nieee! Jak st▒d wyj╢µ?
Pierwszy - Aaa - jak wyj╢µ? P≤jdzie pan korytarzem w prawo i tam jest okno, kt≤re siΩ nie domyka...
Drugi - (owijaj▒c siΩ kocem) - DziΩkujΩ panu!
Pierwszy - Nie ma za co! Koc!
Drugi - Co?
Pierwszy - Koc niech pan zostawi! To mienie pa±stwowe!
Drugi - A rzeczywi╢cie... to na razie!... (na palcach wybiega z sali)...
Pierwszy - (przenosz▒c siΩ z powrotem na l≤┐ko) - No wreszcie! Ale siΩ cz│owiek musi namordowaµ, ┐eby, mieµ co mu siΩ nale┐y w ramach ubezpieczenia!... (w│▒czaj▒c pozostawiony telewizor)... Trudno - ┐ycie to d┐ungla!
POWSZECHNE UBEZPIECZENIE R╙WNí SZANSí DLA KA»DEGO PACJENTA
15:00 PAMI╩TNIK ZNALEZIONY W KAFTANIE
(fragmenty)
Drodzy moi! Jestem chory, czego i wam ┐yczΩ! Teraz trochΩ o sobie:
10 pa╝dziernika - Na korytarzu zn≤w brudno. Wczoraj wywiesi│em tabliczkΩ - NIE PLU╞!, dzisiaj kto╢ zrezygnowany dopisa│ - A CO ROBI╞?. Musia│o mu ┐ycie dopiec. Wieczorem pod oknami chodzili. Nie ╢piewali. Co╢ wisi w powietrzu, ale nie mogΩ zobaczyµ dok│adnie co, bo za daleko. Ko±czΩ ┐≤│te tabletki, zaczynam r≤┐owe.
17 pa╝dziernika - Mia│em anginΩ i go╢ci. Zjedli babkΩ.
21 pa╝dziernika - Trzeba przyznaµ, ┐e nasza poczta dzia│a bez zarzutu. Wczoraj wys│a│em poleconym galaretΩ dla J≤zka, a dzisiaj ciotka ju┐ mi przynios│a kawa│ek keksu. By│ wspania│y. Okruchy wysypa│em na balkon Wr≤blom. U nich i tak brudno.
23 pa╝dziernika - Zn≤w czyje╢ imieniny. Dzwoni│em do kilku znajomych, ale nikt siΩ nie chcia│ przyznaµ. Pewnie co╢ mi siΩ z tego wszystkiego pokrΩci│o. Sprawdzi│em - rzeczywi╢cie, bardziej jestem kΩdzierzawy ni┐ zwykle.
27 pa╝dziernika - Fiuta podobno ma bli╝niaki. Wczoraj siΩ urodzi│y, ale jeszcze nie m≤wi▒. Szkoda, Fiuta by siΩ cieszy│a. A tak miΩdzy nami, to babka jej zawsze wr≤┐y│a na dwoje. M▒┐ Fiuty by│ przedtem in┐ynierem, teraz dla odmiany jest szczΩ╢liwy i pije z tej zgryzoty po babce. Nic nie rozumiem, muszΩ siΩ po│o┐yµ. Ko±czΩ r≤┐owe, zaczynam bia│e.
28 pa╝dziernika - Wczoraj obchodzi│em imieniny. Dzisiaj nogi mnie bol▒.
3 listopada - CiotkΩ ugryz│ pies na kobiety. Prawdziwy - a nie ten aktor. Teraz musi braµ zastrzyki i chodziµ do przychodni a┐ na Litewsk▒, ┐eby siΩ nie w╢ciek│a. Ja bym siΩ w╢ciek│, przecie┐ to kawa│ drogi. RΩce mi siΩ trzΩs▒ coraz gorzej. M≤wi▒, ┐e za du┐o pijΩ. Mo┐liwe, chocia┐ wiΩcej rozlewam.
5 listopada - Odwiedzi│ mnie znajomy lekarz. Na sygnale. Podobno mam co╢ nie tak jak trzeba. Kaza│ zrobiµ zdjΩcie. Zdj▒│em. Co mia│em robiµ? Ciotka m≤wi, ┐e to ju┐ nied│ugo - o co jej chodzi?
12 listopada - Mia│em urodziny. Byli go╢cie, dosta│em kwiaty, prezenty, upominki i szoku. Listonosz by│ dzisiaj wcze╢niej ni┐ zwykle. Przyni≤s│ ciotkΩ, bo skrΩci│a nogΩ. Podpisa│em gdzie trzeba i da│em mu s│ony paluszek. Podobno ╢wietnie smakuje z napiwkiem. Sko±czy│em bia│e, zacz▒│em zielone.
16 listopada - By│ zdun. Zapyta│ gdzie piec. Pokaza│em mu. Upiek│ sobie i poszed│. Wieczorem znowu pogotowie. Posiedzieli d│u┐ej. Przymierza│em kaftan. By│o mi│o.
19 listopada - Od kilku dni ciotka skar┐y siΩ na woreczek. Jutro jej zacerujΩ. Zreszt▒ na razie mo┐e chodziµ z torb▒. Bardziej elegancko i wiΩcej siΩ mie╢ci. Na wycieraczce pod drzwiami tym razem by│ │upie┐. Ciekawe kto siΩ tak nad ni▒ wytrz▒sa? CzujΩ siΩ niezbyt dobrze. Dalej zielone.
25 listopada - Mia│em koszmarn▒ noc. ªni│o mi siΩ uroczyste wodowanie wielkiego kad│uba. Samego. Reszty nie by│o. Makabra. Obudzi│em siΩ z krzykiem, zlany zimnym sosem. Koniecznie muszΩ kupiµ ciotce okulary, bo to ju┐ nie pierwszy raz.
29 listopada - St│uk│em talerz. Sam nie wiem za co. RobiΩ siΩ coraz bardziej nerwowy. S▒siedzi zza ╢ciany ca│y czas klepi▒ biedΩ - uszy puchn▒, spaµ nie mo┐na. Sko±czy│em zielone, zaczynam niebieskie.
2 grudnia - Pogoda coraz paskudniejsza, deszcz ze ╢niegiem monotonnie dzwoni o parapety. Wszystkie ptaki ju┐ dawno odlecia│y na po│udnie, tylko Bocian dzie± w dzie± przychodzi pijany i drze siΩ na ca│▒ klatkΩ.
4 grudnia - Nic nie pamiΩtam.
6 grudnia - By│ Miko│aj. Po pro╢bie. Nie jest dobrze.
7 grudnia - Interesy wuja id▒ nie╝le. Podobno zn≤w ma co╢ ciekawego na oku. Tak jakby mu bielmo nie wystarczy│o. Zreszt▒ zawsze by│ zach│anny. Po po│udniu bawi│em siΩ z ciotk▒ w rz▒dzenie. Wyrz▒dzi│em podobno wiele szk≤d. Ciotka m≤wi, ┐e jak kto╢ nie umie, to niech siΩ nie pcha. Czego mnie to m≤wi? Sko±czy│em niebieskie, zacz▒│em znowu bia│e.
10 grudnia - Zaskakuj▒ce s▒ sukcesy odnoszone przez ludzi w walce z paso┐ytami. Wczoraj na korytarzu dozorca wy│o┐y│ trutkΩ na szczury - dzisiaj siΩ na tym wywali│ Kalbarczyk. A wydawa│o siΩ, ┐e to taki porz▒dny cz│owiek.
12 grudnia - Odwiedzi│ nas W▒cha│a ze spraw▒. SprawΩ zna│em, bo to znajomy ojca z czas≤w jak je╝dzili z r▒bank▒. R▒bankΩ te┐ pamiΩtam, mordziasty by│, czerwony i zajmowa│ siΩ szmuglem. A Szmugiel od dawna nie przychodzi, zreszt▒ teraz nazywa siΩ podobno inaczej.
17 grudnia - Id▒ ╢wiΩta. Ciotka intensywnie siΩ odchudza i systematycznie spada z wagi. A ile wrzasku przy tym. PotrzebujΩ spokoju. Zn≤w podjecha│ samoch≤d. S│ychaµ kroki. Ciekawe kto to?...
Last modified: Tue Dec 8 19:39:44 CET 1998