16 stycznia. SOBOTA

Dzie± ustawowo wolny od marszu.
ªniegu pod dostatkiem.

Imieniny obchodz▒: Marceli, W│odzimierz
oraz wszyscy inni, kt≤rych jeszcze na to staµ.

Z historii zoologii: 45 786 320 lat temu na drodze ewolucji powstaj▒ pierwsze p│azy i gady.
2325 lat temu grecki m≤wca Demostenes gada do ludu ate±skiego, krytykuj▒c aktualne w│adze, ale przy ≤wczesnym modelu demokracji uchodzi mu to p│azem.
40 lat temu Jan Stanis│aw de Mostenas, aktualny wo╝ny, przejΩzycza siΩ gadaj▒c z bliskimi kolegami i od tej chwili uchodzi za gada, co przy ≤wczesnym modelu demokracji nie uchodzi mu p│azem.
5 lat temu niejaki D. Moste±czyk w milczeniu idzie do ZOO.

Pierwsza w kraju pyzeria ju┐ czynna! Pyzy codziennie! Z miΩsem raz w tygodniu!... No, raz na dwa tygodnie!

Moto-sprawy: Dzi╢ o oponach! Opony, licz▒c od nowo╢ci, powinny nam dzisiaj wystarczyµ na circa 8-10 lat. A nawet mo┐e i d│u┐ej. Dlatego te┐ prawid│owe obchodzenie siΩ z ogumieniem jest bardzo wa┐ne. Po pierwsze - opona musi pasowaµ do felgi i vice-versa! Na felgΩ za du┐▒ opona nie wlezie, a z ma│ej bΩdzie siΩ zsuwaµ na wira┐ach Jest to gro╝ne i niebezpieczne, bowiem mo┐e zako±czyµ siΩ nieszczΩ╢ciem, czyli zagubieniem opony! Po drugie - bardzo wa┐ne jest ci╢nienie, czyli rozp≤r powietrza w ╢rodku. Dlatego oponΩ pompujemy dot▒d, a┐bΩdzie twarda. Najgorsza jest jazda na oponie bezpowietrznej, czyli kapciu, bo strasznie rypie samochodem. I opona siΩ niszczy! Te┐! Po trzecie - przed ka┐d▒ jazd▒ sprawdzamy, czy mamy opony! Opony, jak wiemy, podlegaj▒ z roku na rok wzrastaj▒cemu kradniΩciu! Z│odziej w ramach rozwiniΩtej patologii spo│ecznej mo┐e nam bezprawnie i bezkarnie zaj▒µ oponΩ, oponΩ i felgΩ, albo oponΩ, felgΩ i samoch≤d! »eby siΩ przed tym wybawiµ, nasze has│o:
U┐ytkowniku! PO SKO╤CZONEJ JE¼DZIE SPUª╞ POWIETRZE Z OPON! DziΩkujΩ.

Najs│ynniejsze arie operowe: (du┐y fragment wielkiej arii)

On III - (zdegustowany) Co to za wycie? Nie mogliby daµ czego╢ ciekawszego?
On II - A co by╢ chcia│ raptem us│yszeµ?
On III - Co╢ │adnego! Na przyk│ad jak▒╢ pie╢± masow▒, albo innego bluesa!
On II - O Bo┐e, a ty wiesz, co to jest blues?
On III - No pewnie! To jest w│a╢nie taka pie╢± masowa, wyra┐aj▒ca tΩsknoty i pragnienia Murzyn≤w!
On III - I to wszelkiego koloru sk≤ry!...
On II -
(z rezygnacj▒) O Bo┐e!
On I - A ja uwa┐am, ┐e to by│o zupe│nie │adne! I w og≤le radio zaczyna mi siΩ coraz. Bardziej podobaµ.
On II - Masz racjΩ, te┐ uwa┐am ┐e siΩ mo┐e podobaµ! Przecie┐ s▒ coraz ciekawsze audycje, coraz wiΩcej znanych artyst≤w od nowa wystΩpuje...
On IV - A przedtem nie wystΩpowali?
On II - WystΩpowali, ale z przerw▒!
On III - Racja... By│em kiedy╢, w tej przerwie, na wystΩpie jednego znanego artysty... Wy wiecie, jak sala by│a nabita?
On III - Po brzegi?
On III - Po wystΩpie!
On I - Zamknijcie siΩ! I zr≤bcie g│o╢niej to radio!
On II - Nie mo┐na g│o╢niej, bo baterie odmawiaj▒ pos│usze±stwa!...
On IV - Dlaczego?
On III -
(filozoficznie) Bo baterie mog▒.!... G│upie, nierozumne urz▒dzenia!
On I - Uspok≤j siΩ!... Odpoczywajcie!

Z wspomnie± stra┐aka: Po┐ar jako reakcja chemiczna ╢wiadczy o tym, ┐e w powietrzu rzeczywi╢cie znajduje siΩ 21 % tlenu, 78% azotu, a tylko niewielka ilo╢µ dwutlenku wΩgla. Gdyby by│o inaczej, to przecie┐ nie by│oby czym oddychaµ!

Wej╢cie µwoka: Drodzy Radios│uchacze. Wychodz▒c naprzeciw spo│ecznemu zainteresowaniu tajemnicami walk Dalekiego Wschodu, odtworzymy dzi╢ wywiad, jakiego udzieli│ nam ekspert w tej dziedzinie, rodzimy karate-mΩt... karatemen - pan Librus. J≤zef. Posiadacz czarnego pasa. Z mistrzem rozmawia│ redaktor Wierdziel Kazimierz.
W. K. - Witam serdecznie, mi│o nam, ┐e zechcia│ pan przyj▒µ zaproszenie do udzia│u w tej rozmowie. Panie J≤zefie, czy mo┐e pan zdradziµ, jakie style walk Dalekiego Wschodu pan uprawia?
L. J - MogΩ. R≤┐ne. Kung-fuj, tekwon-do, ze│ba-go, wry-ja...
W. K. - Pewnie sumo...?
L. J. - Co╢ pan? Sumo nie przysz│o, trza by│o µwiczyµ!
W. K. - To zrozumia│e, w ko±cu tylko ┐mudnymi, wieloletnimi µwiczeniami mo┐na doj╢µ do takiej perfekcji!...
L. J. - Co?
W. K. - Nic, nic... WidzΩ tu u pana piΩkny pas, co on oznacza?
L. J. - Nic.
W. K. - Niemo┐liwe, przecie┐ ka┐dy pas co╢ oznacza, nie trzeba byµ a┐ tak skromnym...
L. J. - Nic nie oznacza! Obcisn▒│em siΩ, bo te bia│e szarawary mnie spaduj▒...
W. K. - Chcia│ pan powiedzieµ - kimono?
L. J. - Kimono te┐ mnie spaduje, wiΩc siΩ obcisn▒│em, bo nie bΩdΩ z go│▒...
W. K. - Rozumiem! No, ale w ko±cu jest to sport mΩski, zawsze zwi▒zany z ryzykiem... Drodzy s│uchacze, wschodnie style walki to sztuka szlachetna i ostatnio u nas bardzo modna. Powiem wiΩcej - dotkliwie modna. Panie J≤zefie, czy znalaz│ pan ju┐ godnego siebie przeciwnika?
L. J. - Jeszcze nie, chocia┐ wczoraj jeden taki twierdzi│, ┐e nie wepcham siΩ przed niego po piwo...
W. K - I wepcha│ siΩ pan?
L. J. - A jak! I czterech moich kolesi≤w z kt≤rymi by│em - te┐!
W. K. - A on co?
L. J. - A on by│ sam.
W. K. - Rozumiem. Przy dobrym opanowaniu techniki walki ilo╢µ przeciwnik≤w nie gra roli.
L. J. - No pewnie.
W. K. - A jakiego stylu pan nie lubi?
L. J. - Do-suki.
W. K. - Rozumiem. Te┐ nie lubiΩ. Drodzy s│uchacze, a teraz mistrz zgodnie z wcze╢niej dan▒ obietnic▒, chc▒c zaprezentowaµ sw≤j kunszt wytr▒ci mi, jako reprezentantowi wszystkich radios│uchaczy, papierosa trzymanego przeze mnie w ustach! I zrobi to nog▒!... Uwaga! Wk│adam do ust papierosa... Got≤w?!... ProszΩ!... úojezu!!!
Na tym ko±czy siΩ zapis magnetowidowy wywiadu przeprowadzonego z naszym go╢ciem.
DziΩkujemy. I chwila muzyki.

(chwila muzyki)

On III - S│uchajcie, jak mamy chwilΩ czasu, to mo┐e by╢my dla odprΩ┐enia w szachy zagrali?
On II - Trudno bΩdzie, mamy tylko kilka.
On III - Przecie┐ by│ ca│y komplet!
On II - Ale siΩ pude│ko rozdar│o i trochΩ powylatywa│o!
On IV - Ale mo┐emy w ┐ywe!
On II - Te┐ trudno bΩdzie, za ma│o nas.
On I -
(z zastanowieniem) W│a╢ciwie, to nie jest g│upi pomys│. Za du┐o rzeczywi╢cie nas nie ma, ale w takie bardziej oszczΩdno╢ciowe mo┐emy spr≤bowaµ zagraµ. Ustalmy tylko, kto kim bΩdzie.
On III - Ja mogΩ byµ kr≤lem.
On II - Zaraz, powoli, sam siΩ przecie┐ nie bΩdziesz wybiera│! Pozory musz▒ byµ!
On I - Jasne! Wszyscy wybieramy! A wybierzemy sobie na przyk│ad tak: ja bΩdΩ kr≤lem...
(pokazuj▒c na Drugiego)... ty hetmanem... (wskazuj▒c na Trzeciego) a ty na przyk│ad go±cem!...
On IV - A ja?
On I - Ty bΩdziesz wybiera│!
On III - Ale ja tak nie chcΩ! M≤j ojciec by│ go±cem - parszywa robota!
On II - Spokojnie, przecie┐ goniec to te┐ w ko±cu figura!
On III - Ale chyba w samym ko±cu!...
On I - Absolutnie! Co ty? Przecie┐ w naszych realiach ka┐dy zaw≤d w r≤wnym stopniu jest otaczany szacunkiem i spo│ecznym uznaniem! Nie ma gorszych i lepszych! Nigdy nie widzia│e╢, jak na przyk│ad jaka╢ figura odwiedza zak│ad pracy?
On III - Widzia│em...
On I - No, to sam widzia│e╢! Patrzy siΩ i oczom siΩ nie wierzy - wszyscy r≤wni! Tu figura, tu r≤wny, tu goniec ubrany do figury, tu nastΩpny r≤wny, dooko│a jeszcze paru - po prostu pe│na r≤wno╢µ z figurami! A nied│ugo proces demokratyzacji ma byµ jeszcze dalej posuniΩty i ma byµ jeszcze r≤wniej!
On III - To znaczy jak ?
On I - Wszystko ma siΩ zmieniaµ w ramach spo│ecznie sprawiedliwej rotacji!
On III -
(z niedowierzaniem) Zaraz... to ten co by│ go±cem, bΩdzie m≤g│ byµ wreszcie figur▒, a ten co by│ figur▒, bΩdzie wreszcie go±cem?
On II - G│upi? On m≤wi o demokratyzacji, a nie o anarchii i godzeniu w niezbywalne zdobycze!
On I - Niewa┐ne! Chodzi po prostu o to, ┐eby wszyscy czuli siΩ r≤wni i mieli r≤wne szanse! Rozumiesz?
On III - Nie...
On I
(zniecierpliwiony)... Na przyk│ad u nas - zagramy sobie raz, a potem sprawiedliwa rotacja, czyli zmiana na stanowiskach - i wtedy ty (pokazuj▒c na Drugiego)... dla odmiany bΩdziesz hetmanem, ja dla odmiany kr≤lem, a ty... (pokazuj▒c na Trzeciego)... mo┐esz byµ dla odmiany innym go±cem!...
On III - Jakim innym?
On I - O Bo┐e! By│e╢ na przyk│ad bia│ym z czarnym │ebkiem, a teraz mo┐esz byµ bia│ym z czarnym │ebkiem! Proste?
On III - Nie... Ja nic nie rozumiem...
On II - No, jak przez tyle lat tego nie zrozumia│e╢, to teraz raczej ci ciΩ┐ko bΩdzie!...
On IV -
(z rezygnacj▒) A co ja mam m≤wiµ?
On I - Nic! Ty masz tylko w tym wszystkim aktywnie i w jak najwiΩkszym procencie uczestniczyµ! I przede wszystkim bez skre╢le±!
On II - Oczywi╢cie!...
(do Pierwszego) A co z pionkami?
On I - Pionki siΩ z czasem ustawi, jak trzeba! No, to spr≤bujmy sobie zagraµ!...

(pr≤buj▒ sobie zagraµ)

Z sali obrad: "... jako niew▒tpliwe i spektakularne osi▒gniΩcie obecnego etapu przemian politycznych i gospodarczych! Dlatego w pe│ni zgadzaj▒c siΩ z przedstawionymi przez mojego przedm≤wcΩ nowatorskimi wytycznymi, zgodnymi z tendencj▒ i modelem zainicjowanymi odg≤rnie i poddanymi pod szerok▒ akceptacjΩ oddoln▒, a jednocze╢nie w spos≤b przejrzysty i prosty pokazuj▒cymi wydyskutowane kierunki dalszego, dynamicznego rozwoju, uwa┐am, ┐e nadchodz▒cy okres przyniesie na pewno dalsz▒, niew▒tpliw▒ poprawΩ w tym temacie dziΩki przys│owiowej sile przebicia nowego kierownictwa i dalszemu wzrostowi zaufania, jakim go obdarzamy my i ca│a pozosta│a reszta spo│ecze±stwa. Teraz oklaski!...
(oklaski)


PRZYPOMINAMY, RADZIMY

Gdy zapewnie± komedia
SiΩ nasila w mass-mediach,
Gdy sumuj▒c kolejn▒ naradΩ
M≤wi▒ ci, ┐e ju┐ tyjesz,
»e ci │atwiej siΩ ┐yje,
Czas pomy╢leµ na wszelki wypadek:

»e dzi╢ trzeba mieµ si│Ω przebicia,
Poznaµ konia, na kt≤rym siΩ jedzie,
Obyczaje znaµ nowe,
Rozgry╝µ ka┐d▒ przemowΩ,
O zamiarach na dzi╢ wcze╢niej wiedzieµ!
Dojrzeµ fa│sz dobrej rady,
Poznaµ ╢cie┐ki, uk│ady,
Wiedzieµ wszystko o sposobie bycia.
Gdy cham wiΩcej ma z ┐ycia,
G≤r▒ cwaniak i spryciarz,
St▒d wiΩc cnot▒ dzi╢ si│a przebicia!
Trzeba ci▒gle co╢ zmieniaµ,
Poznaµ schemat my╢lenia,
Zawsze czuwaµ, atuty mieµ w rΩce,
Zyskaµ kosztem innego,
Wszak im mniej jest wszystkiego,
Tym obrotnych przybywa wci▒┐ wiΩcej!

A wiΩc trzeba mieµ si│Ω przebicia,
Aby nie daµ siΩ ubiec drugiemu,
BiedΩ niech inny klepie,
Dobrze jest, bΩdzie lepiej
Kiedy zadba siΩ o to samemu!
Mieµ ╢wiadomo╢µ, ┐e praca
Coraz mniej siΩ op│aca
»e siΩ mΩczysz, nie maj▒c pokrycia,
Gdy zysk miar▒ obycia,
Wzorcem handlarz i spryciarz,
Tote┐ cnot▒ dzi╢ si│a przebicia!

ID╩

Wierzbino p│acz▒ca, wiatrobierzmowana,
Tu polsko zielona, dalej lichojaka,
Rosochatorozkraczna, rozlicznoliryczna,
CichopΩdnie przygiΩta,
Mistycznie rozwiana!
Ty taka!

A ja idΩ owiany splotami mych trzewi,
Trzewiki mnie pij▒, cudze - nie dziwota,
ªwiata antypod≤w siΩgam krok za krokiem,
W jednym rΩku czapka,
W drugim r≤g ze z│ota!
Ty taka!

A ja idΩ stop▒ wci▒┐ rosn▒c▒,
Czterdzie╢ci cztery numer - w duszy rymy wyj▒,
Adama mit doganiam s│aw▒ niedalek▒
Cierpieniem wnΩtrza piekie│
Odciski mnie piek▒!
Naprz≤d!!!

IdΩ!
Jam robot w pejza┐u mych my╢li,
W folklorze wytrawionym bolesnym symbolem,
Schronienie niech mi dadz▒ wici twe zielone.
Otul▒ i okryj▒,
Bo muszΩ
Na stronΩ
IdΩ!
Wr≤cΩ
Pilnujcie ubrania!


[Lo┐a 44 - Spis Tekst≤w] [Mail'nij do mnie]
Ostatnie zmiany: 2 pa╝dziernika 1998 20:08:13