08:35 Sport
Sprawozdawca - Witam pa±stwa! Za chwile najciekawsza walka tegorocznego sezonu! ... patrzymy na ring ... na podgl▒dzie widzimy, ┐e zawodnik≤w jeszcze nie ma w ringu - mamy wiΩc jeszcze chwilkΩ czasu! A oto nasi dzisiejsi eksperci...proszΩ pa±stwa a oto paczka kawy, piΩµ ┐yletek, skarpety mΩskie ...i proporczyk ... dla telewidza kt≤ry trafnie wypytu... kt≤ry trafnie wytypuje zwyciΩ┐ce dzisiejszego spotkania. Nagroda jest ufundowana przez Sp≤│dzielnie Wielobran┐ow▒ "Jasna Sprawa"...
Ju┐ widzΩ, ze mamy obraz z hali - │▒czymy siΩ wiΩc z naszymi sprawozdawcami!...

On III - Co to jest ?! Przecie┐ teraz mia│a byµ transmisja z zapas≤w!
On II - Widocznie nie ma siΩ jeszcze czym chwaliµ! Puste magazyny bΩdziesz ogl▒da│!? BΩd▒ zapasy to poka┐▒!
On I - Jasne!! Cicho !

- halo! Dobry wiecz≤r pa±stwu! Niezwykle serdecznie witamy wszystkich mi│o╢nik≤w mocnego uderzenia! Za chwilΩ najciekawsza walka tegorocznego sezonu.. stawka du┐a .. ksiΩgowy nie powiedzial ile, ale pewnie jednak sporo! Patrzymy na ring! Zawodnicy ju┐ w swoich naroznikach! Janosik Knedlik - ten przystojniejszy, z dwugarbnym nosem, trenuje, co z twarzy widaµ, conajmniej od piΩciu lat! Jego przeciwnik - Wac│aw Drelich, pierwszorzΩdny materia│ na boksera, jest m│odym zawodnikiem, dwadzie╢cia dziewiΩµ lat,za rok zdaje maturΩ! Czekamy na gong - oddaje g│os koledze!
- DziekujΩ za oddanie !
GONG!
Ruszyli!
Drelich b│yskawicznie wyskakuje z naro┐nika, bije sierpem i poprawia prostym! Co za cep, proszΩ pa±stwa! jaka precyzja! Ale taki cios jest zakazany! GΩba zreszt▒ te┐! Nasz sektor intonuje "Sto lat!" - widocznie kto╢ obchodzi imieniny! Niewa┐ne .. patrzymy na ring! Teraz Kneblik idzie ostro lew▒ flank▒, zapΩdza Drelicha do rogu i dwa piΩkne ciosy w korpus! Korpus wstaje i przy pomocy ordynans≤w opuszcza salΩ! Niewa┐ne ... patrzymy na ring! Co za szlachetna walka! Jaka │omotanina ! SΩdzia dwoi siΩ i troi zawodnikom w oczach! A oni walcz▒ za┐arcie! I nie tylko .. bo i za asygnaty, i za mieszkania i za pieni▒dze.. niewa┐ne! Publiczno╢µ ╢piewa, czΩ╢µ p│acze - widocznie nie zna s│≤w! Niewa┐ne ! Uwaga ! Kneblik wygl▒da trochΩ na zmΩczonego - nosem siΩ podpiera - potem │okciami - ale to tylko sprytny kamufla┐, proszΩ pa±stwa, bo ju┐ siΩ zrywa i z finezyjnym zwodem wyprowadza prostego, nieskomplikowanego byka!!! Poezja!!! Przeciwnikowi po ciosie opadaj▒ rΩce! I spodenki!!! Pachnie nokautem! Zreszt▒ wog≤le strasznie tu czuµ ! SiekierΩ mo┐na powiesiµ ! Ale Drelich to twarda sztuka, widaµ, ze z niejednego pieca chleb jad│ - taki spasiony jest, opiera siΩ plecami o pod│ogΩ i kontroluje walkΩ, mimo i┐ nie jest mu to na rΩkΩ, przydeptan▒ zreszt▒ przez sΩdziego!
..... Tak jest proszΩ pa±stwa! Teraz Kneblik w ataku lewym prostym, Drelich sprytnie odbija kolanem - ciekawe co mu odbi│? - i sam przechodzi do natarcia! Ale Kneblik dzielnie siΩ trzyma! Za liny! Oderwaµ go nie mozna! SΩdzia przerywa - po cholerΩ - krzywdy sobie nie zrobi▒! Teraz Drelich w ataku, bije szybk▒ seriΩ na g≤rΩ i niespodziewany celny cios na d≤│!!! Jezus, Maria - w co celny ?!? Pod Kneblikiem wyginaj▒ siΩ nogi! Cudem przetrzymuje kryzys i wypuszcza celn▒ kontrΩ! Drelich rekontruje z jednoczesn▒ blach▒ w czo│o i - proszΩ pa±stwa - sensacja!!! Kneblik na deskach!!! Czyli tak jak by│o wczoraj ustalone ! Koniec! Koniec proszΩ pa±stwa !!!!
... Tak jest! Koniec tego piΩknego, sportowego widowiska, bΩd▒cego ukoronowaniem pracy zawodnik≤w, trener≤w, dzia│aczy i wszystkich ludzi dobrej woli! Niewazne, proszΩ pa±stwa, kto zwyciΩ┐y│! Liczy siΩ idea i wychowawcza rola tej piΩknej dyscypliny! Patrzymy na mistrza - szczΩ╢liwy, minΩ│a czupurno╢µ, zosta│o szlachetne uczucie tΩpego zadowolenia! Popodbijane oczy promieniej▒! Na twarzy u╢miech! A gdzie zΩby? Zreszt▒ niewa┐ne - pogryzie mu kto╢ w razie czego - tylu tu przecie┐ dzia│aczy! CzΩ╢µ publiczno╢ci bije brawo i porz▒dkowych, czΩ╢µ ju┐ pogoni│a za sΩdzi▒ - widocznie chc▒ mu podziΩkowaµ! PiΩkny, sportowy gest ze strony publiczno╢ci! I tym gestem ┐egnamy siΩ z pa±stwem tradycyjnym - DO ZOBACZENIA I DO USúYSZENIA PA╤STWU!

Sprawozdawca - DziΩkujemy naszym komentatorom!... (do Ekspert≤w)... I co panowie na to ?
Ekspert I - (z namys│em) - No... prawda ... tego.. no.. ma kopyto ten Drelich... inteligientny zawodnik, my╢l▒cy... jak dobrze przy...wali, to jest, ┐e tak powiem, po ptakach... i nie ma lot≤w ...te┐ ...
Sprawozdawca - (do Eksperta II-giego) - Taaaak ... A pan jak my╢li ?
Ekspert II - Jak my╢lΩ ... to mnie g│owa boli, proszΩ pana ...
Sprawozdawca - Ale walka chyba siΩ panu podoba│a?
Ekspert II - Noooo...!....

On III - Nie mogΩ na to patrzeµ! Za delikatny jestem...
On I - A co ty by╢ tu chcia│ zobaczyµ ?
On III - Co╢ romantycznego, ciep│ego, tego nam dzisiaj brakuje!
On II - Rzeczywi╢cie - zimno tu okropnie!
On III - W innym sensie ciep│ego! Jakas mi│o╢µ, g│Ωbokie uczucie...
On II - Na przyk│ad - dobrze spe│nionego obowi▒zku...
On III - To te┐, to te┐ - oczywi╢cie, ale ┐eby w og≤le by│o lirycznie! Na przyk│ad - on gdzie╢ tam chleb czarny wykuwa m│otem, a ona samotna w oknie, w gronie dzieci czeka na niego ...
On I -
(ironicznie) - tak, do tego blada bardzo, a dzieci anemicznie ...
On II - No, i to wszystko w piwnicznej izbie ...
On I - Nieee, przecie┐ z piwnicznej izby w jaki spos≤b by ona przez okno wygl▒da│a ?
On II - Na sto│ku mog│a by stan▒µ!
On III - S│uchajcie...!
On I - Cicho!... W│a╢ciwie mog│aby...- a potem on ci tu wraca wreszcie do domu... wkurzony, bo nic nie kupi│, nawet tego czarnego co go tak wykuwa│, nasta│ siΩ tylko w kolejce jak g│upol, oczywi╢cie ona p│acze, dzieci rycz▒...
On II - Na kogo ?
On I - Wszystko jedno - zawsze mo┐na wstawiµ parΩ znanych nazwisk! By│oby to i pozytywne i zaanga┐owane!
On III - Ale w tym nie ma ┐adnego romantyzmu!
On I - A sk▒d ma byµ ? Same ┐ycie jest!
On III - Ale to nie to!
On I - A co ty by╢ tu widzia│, kochany ?
On III - Optymizm! na przyk│ad on ci tu ni st▒d ni zow▒d wraca, g│ow▒ w drzwi, bo rΩce pe│ne udanych zakup≤w...
On I - Moment, a jak ty mu paszport po te udane zakupy za│atwisz? Po za tym mnie to "ni st▒d, ni zow▒d" nie pasuje! To musi byµ konkret!
On II - Jasne, je┐eli ju┐ ma wracaµ, to niech on konkretnie wraca, na przyk│ad, ze zmiany!
On I - Dobre! On ci tu wraca do domu po kolejnej zmianie, ona mdleje ze zgryzoty, ┐e z pustymi rΩkami wraca, on wali dzieci, ┐eby siΩ nie dar│y, bo go g│owa boli - jak to po ka┐dej zmianie!
On III - S│uchajcie - nie tego chcia│em!
On I - Kochany ! Nikt nie chcia│ tego! Tak siΩ porobi│o... Samo...
On II - W│a╢nie... Okropnie tu zimno, trzeba by napaliµ!
On III - A mamy czym ?
On II - A co, ca│y wΩgiel ju┐ poszed│?
On III - Pewnie, jedno wiadro w zeszlym tygodniu, drugie w tym i koniec przydzia│u!
On II - A na ile taki przydzia│ ma wystarczyµ ?
On I - Zale┐y od pory roku!
On II - A w zimie?
On I - Te┐ zale┐y! Du┐a zima - du┐y przydzia│, ma│a zima - jeszcze mniejszy!
On III - A jakby zimy w og≤le nie by│o ?
On I - Kochany, og│osiµ mo┐na, ale chyba jeszcze nie wszyscy w to uwierz▒!
On II - »eby╢my przynajmniej trochΩ ropy mieli... tym te┐ siΩ kiedy╢ opala│o!
On III - W Karlinie przecie┐ mamy!
On II - Nie mamy, wszystko podobno posz│o w te sztuczne ognie, co siΩ kiedy╢ miesi▒c pali│y!
On III - Sztuczne ognie? To du┐a gala musia│a byµ! Jakie to wtedy by│o ╢wiΩto?
On II - Trzech Kr≤li by│o ...
On I - A wcze╢niej Bo┐e Narodzenie!
On III - I co ... z tej okazji by│o?
On II - Nie, ale tak siΩ zbieg│o!
On III - S│uchajcie, ja jednak nie rozumiem dlaczego ten przydzia│ taki ma│y?
On I - Jaki ma│y? Ty sobie to przelicz na bary│ki!...
(do II-giego, pokazuj▒c na drewniany taboret)... Dawaj to!
On III - Zaraz, co wy ? Sto│ki chcecie likwidowaµ ?!
On I - Nie sto│ki, tylko sto│ek!
On III - Te┐ nie wypada - przecie┐ to symbol! Poza tym mo┐e siΩ jeszcze przydaµ!
On I - O taki? Kochany, tego nie ma co ┐a│owaµ! Bierz pi│Ω!... No, i raz... raz... raz... ci▒gnij r≤wno sznyt!
On III - Ci▒gnΩ, ale co╢ strasznie ciΩ┐ko idzie!
On I - Widocznie, co╢ masz w kieszeni!
On III - W czym?
On I - W kieszeni? Na niej jest tak ciΩ┐ko!...
On III - rany boskie!! MarynarkΩ mi r┐niemy !!!
On I - No .. przecie┐ ci m≤wiΩ!
On III - Bo┐e, taka piΩkna marynarka! I jak ja teraz bΩdΩ wygl▒da│?
On I - Zupe│nie dobrze bΩdziesz wygl▒da│! Zreszt▒ w wiatr≤wce te┐ ci bΩdzie do twarzy!
(do II-giego) - Do twarzy mu bΩdzie, nie ?
On II - Nie, do pΩpka mu bΩdzie, ale z tego co zosta│o bΩdzie m≤g│ sobie zrobiµ nauszniki!
On I - Jasne, minimum ze trzy pary trzy wyjd▒ !
On II - I na czapkΩ ci zostanie!
On I - No widzisz, same korzy╢ci! No to dor┐nijmy do ko±ca, bo jeszcze kawa│ek przy zaszewce trzyma!... Cztery...cztery... No i napaliµ jest czym, i wiatr≤wkΩ masz jak trzeba...
On III - Ale te farfocle s▒ straszne!
On I - Jakie farfocle? To s▒ przecie┐ zupe│nie ╢liczne frΩdzle!
(do II-giego) - Patrz, on nie widzi jakie to s▒ ╢liczne farfocle! Bardzo modnie bΩdziesz teraz wygl▒da│, jak jaki╢ traper, ogorza│y, obdarty - prawdziwy mΩ┐czyzna zachodu!
On III - Zachodu m≤wisz? Ale czy to teraz bΩdzie dobrze widziane ?
On I - Na pewno! Przecie┐ m≤wiΩ, ┐e obdarty. Do│≤┐ do pieca!...

[Lo┐a 44 - Spis Tekst≤w] [Mail'nij do mnie]
Ostatnie zmiany: 2 paƒdziernik 1998 20:08:13