FrontPage 97


(Opis z 12 marca 1997)

Graficzne edytory HTML są niewątpliwie przyszłością "webmasterstwa", gdyż są wygodniejsze dla przeciętnego autora, choć ciągle pozostają w tyle pod względem potencjału. Skoro jednak WWW staje się w szybkim tempie areną wymiany informacji w skali masowej, nie ma od tego ucieczki i edytory tekstowe pozostaną domeną "świadomej" mniejszości.

Moja żywiołowa niechęć do programów tej klasy zmalała nieco ostatnio po pojawieniu się kapitalnego zestawu CorelWEB GRAPHICS.SUITE, a najnowszy FrontPage 97 nastroił mnie już wręcz optymistycznie, choć w dalszym ciągu nie mam zamiaru odejść od swojego ukochanego HomeSite'a. Produkt z Redmond to jednak kawał naprawdę rzetelnego softu i trudno się dziwić, że zyskuje sobie szybko popularność, także w naszym kraju.

FrontPage, przejęty wraz z Vermeer Technologies, wtapia się w ogólną strategię internetową Microsoftu, oferując wysoce zautomatyzowane narzędzia do budowania skomplikowanych stron, współdziałające z innymi produktami internetowymi firmy. To nie jest zwykły edytor HTML, choć odnosi się wrażenie, że sporo osób używa go wyłącznie w takim charakterze, gdyż "jak wygląda dokument, każdy koń widzi". Same narzędzia edycyjne ciągle jeszcze odbiegają od tego, co jest dostępne w najlepszych edytorach tekstowych. Siła programu tkwi w zintegrowaniu systemu, którego nie będą w stanie wykorzystać użytkownicy mniej zaawansowani - a takich przecież będzie najwięcej.

Całość składa się z dwóch części.

FrontPage Explorer jest wizualnym narzędziem, które prezentuje cały projekt (FrontPage Web), a więc zespół tworzonych dokumentów internetowych. Można nimi zarządzać właśnie z poziomu Explorera, określając m.in. szereg wspólnych cech, weryfikując odsyłacze, usuwając składniki, importując strony itd. Podstawowym narzędziem "produkcyjnym" jest natomiast FrontPage Editor. Jest on najlepszym mi znanym edytorem graficznym, przewyższającym niewątpliwie corelowskiego WebDesignera, AOL Press, edytor wbudowany w Netscape Navigatora czy Claris HomePage.

Dla polskiego użytkownika interesujący będzie niewątpliwie fakt, że edytor pozwala kodować strony zarówno w standardzie ISO 8859-2, jak i CP-1250, co wymaga jedynie odpowiednich ustawień w opcjach konfigurujących. Bezpośredni import dokumentów z różnych edytorów pozwala łatwo wykorzystać gotowe materiały, choć zauważyłem kłopoty na styku dokumentów Worda i strony kodowanej w ISO. A przecież będzie to bardzo często stosowana kombinacja.

Edytor zawiera obszerną listę kreatorów, które automatycznie generują różne typy dokumentów, m.in. interfejs dla baz danych, wykazy, spisy treści, bibliografie, abstrakty, agendy itp. Można również utworzyć dokument wieloramkowy. Zbudowane w ten sposób strony są dołączane do wspólnego projektu i uwidaczniane w FP Explorerze. Nietrudno się domyślić, że kreatory budują strony w języku angielskim, ale kto wie, czy nie doczekamy się za jakiś czas polskiej wersji programu.

Autorzy nie zapomnieli o obsłudze apletów Javy, wtyczek (plug-in), ActiveX oraz tzw. WebBot components, czyli dynamicznych obiektów zmieniających swoją zawartość, gdy strona jest zapisywana lub gdy użytkownik wczytuje stronę do przeglądarki - data aktualizacji, wyszukiwanie danych, spisy zawartości serwisu. Szczególny nacisk został położony na łączność z bazami danych, które stają się coraz powszechniej stosowanymi elementami zaawansowanych serwisów internetowych. Dla osób, które lubią jednak zaglądać do kodu źródłowego i robić ręczne poprawki, została przewidziana możliwość przeglądania i edycji kodu. Osoby piszące po angielsku mogą skorzystać z anglojęzycznego słownika ortograficznego i tezaurusa.

FP Editor dysponuje wygodnymi narzędziami graficznymi, oferując m.in. niewielki, ale przydatny zasób plików GIF, zwykłych i animowanych. Można je wstawiać za pośrednictwem specjalnego okienka dialogowego, przypominającego serwer OLE MS Clip Gallery. Oczywiście można sięgać do dowolnych zasobów na dysku. Program ściśle współdziała z graficznymi aplikacjami Bonus Pack. Na przykład podwójne kliknięcie na wstawionym obrazku uruchomi Image Composer, czyli świetny program retuszerski Microsoftu, z którym dodatkowo współdziała MS GIF Animator.

Nie ulega wątpliwości, że FrontPage jest w obecnej postaci poważnym narzędziem, które będzie zyskiwać popularność nie tylko dzięki swym narzędziom, ale i dzięki zintegrowaniu z pozostałymi produktami internetowymi firmy. Te zaś mają marketingowe wsparcie potężnego zestawu biurowego, a ten z kolei - samego systemu operacyjnego. Ten łańcuszek w naturalny sposób sprzyja sukcesowi handlowemu. A prosty webmaster może jedynie westchnąć z żalem, że na razie nie dysponujemy jeszcze kombinacją zalet FrontPage'a i corelowskiego zestawu internetowego. Gdyby połączyć doskonałe wsparcie graficzne Corela z edytorem Microsoftu, powstałby produkt o klasę doskonalszy.