![]()
Nadia Boulanger (*16.IX.1887 - †22.X.1979) była jednym z największych autorytetów pedagogicznych w XX wieku. Zdobyła gruntowne wykształcenie muzyczne w Konserwatorium Paryskim, które ukończyła z nagrodami. Była uczennicą Paula Vidala (fortepian), Louisa Vierne’a i Felixa Alexandre’a Guilmanta (organy) oraz Charlesa - Marie Widora i Gabriela Fauré (kompozycja). Do najważniejszych Jej utworów należą: kantata „La Sirene", za którą w 1908 roku otrzymała II miejsce w konkursie „Prix de Rome"; opera „La ville morte" (1911) według Gabriele’a d’Annuzio; napisany współnie z Raoulem Pugno cykl pieśni „Les heures claires" (1909 - 1912) do słów Emile’a Verhaerena, „Rapsodia" na fortepian i orkiestrę, pieśni na głos i fortepian (m. in.: „Le Couteau", „Doute", „L’echange" - słowa Jacques Mauclair, „I’ai frappe" - słowa Bourguignon, „Soir d’hiver" - słowa Nadia Boulanger) oraz utwory orkiestrowe, instrumentalne i muzyka teatralna. Nie zdobyła sławy jako kompozytor. Zarzuciła twórczość poświęcając się pracy pedagogicznej. Wykładała w Ecole Normale de Musique w Paryżu, gdzie w latach 1920 - 1939 była profesorem kompozycji, dyrygentury i historii muzyki; Konserwatorium Paryskim; Conservatoire Américan w Fontainebleau koło Paryża, którego w latach 1921 - 1950 była dyrektorem; a w latach 1939 - 1946 w uczelniach muzycznych w Stanach Zjednoczonych. Uczyła też prywatnie. Zajmowała się dyrygowaniem; występowała w Europie i Ameryce wykonując głównie muzykę dawną i kompozycje swoich uczniów. Wygłaszała wiele odczytów o muzyce i zajmowała się publicystyką muzyczną, pisując m.in. w: „Monde Musical", „Spectateur" i „Revue Musical". Była Dyrektorem Muzycznym Księstwa Monaco (w 1956 r. była odpowiedzialna za oprawę muzyczną ślubu księcia Rainiera z Grace Kelly, a w 1967 obchodziła bardzo uroczyście swój jubileusz 80 - lecia urodzin). W 1967 roku dyrygowała w Filharmonii Narodowej i prowadziła wykłady w PWSM w Warszawie i Krakowie. Była wielokrotnie odznaczana we Francji i za granicą. Otrzymała m. in. Order Komandorii Legii Honorowej, przyznany jej z okazji 80 rocznicy urodzin oraz order Polonia Restituta. Od 1957 roku była członkiem honorowym ZKP. 22 grudnia 1967 otrzymała tytuł Doktora Honoris Causa warszawskiej PWSM. Nadia Boulanger wykształciła wielu wybitnych artystów. Jej uczniami byli między innymi: Conrad Beck, Robert Bennett, Lennox Berkeley, Arthur Berger, Gary Bertini, Marc Bliztstein, Lili Boulanger, Mario di Bonaventura, Charles Bruck, Elliott Carter, Jacques Chailley, Paul Seiko Chihara, John Chowning, Marius Constant, Aaron Copland, Sir Clifford Curzon, Francis Dhomont, David Leo Diamond, Julio Estrada, Armando José Fernandes, Michael Flaksman, Jean Françaix, Robert Frances, John Eliot Gardiner, Peggy Glanville - Hicks, Alexej Haieff, Pierre Henry, Dinu Lipatti, Igor Markevitsch, John Nicholas Maw, Jeremy Menuhin, Gil Miranda, Douglas Moore, Thea Musgrave, Per Nörgaard, Paul Rovsing Olsen, Lubomir Pipkow, Walter Piston, Quincy Porter, Almeida Prado, Claudio Santoro, Cornel Taranu, Virgil Thomson, Andrzej Michajłowicz Wołkoński. Do grona Jej polskich wychowanków należą: Grażyna Bacewicz, Zbigniew Bargielski, Jerzy Bauer, Marian Borkowski, Joanna Bruzdowicz, Andrzej Czajkowski, Sylwester Czosnowski, Andrzej Hundziak, Bronisława Kawalla, Wojciech Kilar, Anna Maria Klechniowska, Michał Kondracki, Zygmunt Krauze, Feliks Roderyk Łabuński, Zdzisław Ładomirski, Juliusz Łuciuk, Wojciech Łukaszewski, Bernadetta Matuszczak, Krzysztof Meyer, Piotr Moss, Zygmunt Mycielski, Barbara Niewiadomska, Izabela Pacewicz, Elżbieta Paszkowska, Alina Piechowska, Zbigniew Pniewski, Grażyna Pstrokońska - Nawratil, Marta Ptaszyńska, Witold Rudziński, Zbigniew Rudziński, Kazimierz Serocki, Kazimierz Sikorski, Tomasz Sikorski, Stanisław Skrowaczewski, Jerzy Sokorski, Michał Spisak, Witold Szalonek, Antoni Szałowski, Tadeusz Szeligowski, Henryk Szeryng, Romuald Twardowski, Stanisław Wiechowicz, Antoni Wit, Bolesław Woytowicz i Wawrzyniec Żuławski. Była podziwiana i uwielbiana przez wszystkich, którzy mieli szczęście spotkać się z Nią choćby tylko jeden raz. Nazywana przez swoich wychowanków po prostu „Nadią" - jest bardzo życzliwie i serdecznie przez nich wspominana. Tadeusz Szeligowski: „Nadia Boulanger to kobieta genialna, kobieta o niespożytej sile, nadzwyczajnej inteligencji, cudownej intuicji i nieprawdopodobnej muzykalności. Rzeczą najbardziej jednak imponującą w jej niestrudzonej działalności jest olbrzymi zasięg tej działalności, wybiegający poza granice Francji i Europy. (...) Oprócz swego wielkiego autorytetu i naukowej powagi Nadia Boulanger odznaczała się zarówno wyjątkową gościnnością jak i zmysłem towarzyskim. Słynne były np. jej przyjęcia, na których można było spotkać G. Pierne, G. Enescu, A. Honeggera, D. Milhauda, S. Kussewitzkiego i wielu innych wybitnych ludzi (...). Niezapomniane były również cotygodniowe spotkania muzyczne, na których wykonywaliśmy improwizowanymi siłami uczniów Nadii kantaty Bacha. Muzyka wielkiego kantora lipskiego stanowiła bowiem dla p. Nadii podstawę wszelkiej dyscypliny twórczej, a zarazem opokę, na której jej zdaniem oparł się dalszy rozwój muzyki aż do czasów najnowszych. Swym uczniom pozostawiała swobodę, szanując indywidualności upodobań, temperamentu i narodowości. Dla każdego ze swych uczniów starała się odnaleźć odrębną metodę nauki, która nie pacząc jego osobowości, przyniosłaby mu najwięcej korzyści. Jej lekcje zamieniały się często w długotrwałe dyskusje; jeśli pasjonował ją jakiś student - traciła rachubę czasu nie wahając się poświęcić mu maksimum swej wiedzy." Krzysztof Meyer: „Wiele rozważań, z którymi zetknąłem się u Nadii Boulanger było nie tylko natury muzycznej co raczej estetycznej. We wszystkich jej uwagach przebijało jedno: dążność, jakaś chęć odkrycia prawdy w sztuce, znalezienia kryteriów ideału, poszukiwanie szczerości wypowiedzi. (...) Dziś, kiedy tak bardzo osłuchaliśmy się ze skomplikowaną muzyką, najtrudniejsza staje się dla nas melodia. Każda z takich lekcji niesłychanie wzbogacała duchowo. (...) Nadia Boulanger znakomicie zna najnowsze kierunki w sztuce. Kiedyś poświęciła na przykład parę godzin na analizę „Stabat Mater" Pendereckiego, co więcej musieliśmy też śpiewać to dzieło. Na jej półkach zalegały partytury Xenakisa, Bouleza, Nono, Góreckiego czy Gilberta Amy. Nadia zna ich muzykę równie dobrze jak dawnych mistrzów. Niejednokrotnie zdarza się, że zachwyca się jakąś nowością mówiąc „c’est superbe", na pytanie jednak czy to jest muzyka awangardowa powiada: „awangardowy to ten co przetrwa czas." „Była to jakaś szczególnie promieniująca siła wewnętrzna. Tak ogromna indywidualność mogła się stać niewątpliwym niebezpieczeństwem dla tych studentów, którzy nie potrafili się oprzeć jej oddziaływaniu indywidualnego myślenia i przeżywania. A to zjawisko, sądzę, musiało zachodzić dość często pomiędzy tym genialnym pedagogiem a jego wychowankami." Wojciech Kilar: „Jej wielkość i znaczenie są zawsze jednakowo aktualne i porywające, przekraczając daleko granice aktualnego kierunku awangardowego czy mody. Fascynujące są lekcje kompozycji z Nadią, które w niczym nie przypominają tego, co zwykliśmy pod tym mianem rozumieć. Są to jakieś rozmowy, dyskusje na tematy często pozornie odległe i oderwane, chwilami o charakterze wręcz towarzyskim. Każde ich słowo zmierza jednakże w zadziwiający, logiczny sposób do najściślejszych spraw sztuki. Zresztą wielu byłych jej uczniów - dziś już dojrzałych kompozytorów - potwierdzało wielokrotnie to niesłychane wyczucie, dyskretność i takt w podejściu do każdego z osobna." Wojciech Łukaszewski: „U Nadii jest bardzo miło, czujemy się swobodnie, ona sama stawia nas na pierwszym miejscu wśród swoich gości - studentów... Mimo swojego wieku, jest szalenie żywa. Skąd ona ma tyle życia? Niektóre Jej słowa są tak prawdziwe i trafne! Jest niezapomniana kiedy analizuje jakiś utwór i sama go przegrywa. A poza tym wszystkim jest bardzo naturalna i bezpośrednia. Raz na dwa tygodnie spotykamy się w sobotę wieczorem na muzykowaniu i rozmowach z poczęstunkiem.(...) Jej osobowość stwarzała klimat, w którym każdy potrafił wydobyć z siebie, co miał najlepszego.(...) Zajęcia z Nią odbywały się dwa razy tygodniowo, były to indywidualne lekcie kompozycji oraz specjalny kurs analizy i interpretacji muzycznej. Atmosfera tych spotkań była wyjątkowa i niepowtarzalna. Polegały one na aktywnym zaangażowaniu w proces analizy i percepcji dzieła muzycznego poprzez dyrygowanie, czytanie partytur, wspólne muzykowanie oraz udział w dyskusji. Tematem audycji zbiorowych były wszystkie koncerty fortepianowe Mozarta, „Tristan i Izolda" Wagnera oraz niektóre utwory J.S.Bacha. Charakter lekcji indywidualnych polegał przede wszystkim na dokładnym odczytaniu moich utworów napisanych w Polsce, oraz tych, które aktualnie przygotowywałem. Analiza danej partytury była niezwykle wnikliwa i obejmowała całokształt jej problematyki: od elemntów czysto technicznych i formalnych do elementów estetycznych. Główny akcent jaki wkładała Nadia Boulanger w pracę z uczniem zmierzał, moim zdaniem, do rozwijania naszej wewnętrznej osobowości oraz do poszukiwań własnego języka muzycznego." Dziś, po siedemnastu latach od śmierci Nadii Boulanger, nasuwa się spostrzeżenie, że z chwilą Jej odejścia minęła epoka profesorów, o których mówiono „mój Mistrz". Nadia Boulanger była nie tylko mistrzem, muzykiem wszechstronnym, erudytą, człowiekiem „renesansowym", ale przede wszystkim niezwykle życzliwą i serdeczną osobą, oddającą swój czas i wiedzę nie żądając wzamian niczego, oprócz talentu, zapału i poświęcenia. Minęły czasy, kiedy uprawiana dziedzina sztuki była sposobem na życie, a przybliżający jej tajniki - przyjacielem...
Marcin Łukaszewski