Warto przeczytać !!!


Instrumenty Indyjskie

Muzyka indyjska jest zazwyczaj wykonywana na trzy instrumenty. Najczęściej są to: sarangi, tanbur oraz tabla - bęben wybijający rytm w utworze.
TABLA to jeden z najbardziej na świecie rozwiniętych membranofonów, o niezwykłych możliwościach brzmieniowych. Instrument składa się z dwóch bębnów: mniejszego - o drewnianym korpusie i wysokim dźwięku oraz basowego - metalowego bayana. Na membranach obu bębnów znajdują się czarne nakładki. Pojawiły się one już trzy tysiące lat temu, na bębnie zwanym mrdanga. Był to walec obciągnięty z obu stron membraną. Ten właśnie instrument jest używany do dziś w muzyce południowoindyjskiej, w tamtejszych stylach. Natomiast na północy Indii bęben w takiej wersji, istniejący także w czasach obecnych, nazywa się pakhawacz. W niektórych częściach kraju przeszedł on jednak pewną ewolucję, prawdopodobnie sięgającą 600 lat wstecz. Przecięto wówczas ów instrument na pół, aby oddzielić funkcję membrany basowej od sopranowej i ustawiono go w pionowej pozycji. W ten sposób uzyskano dużo lepsze możliwości brzmieniowe. Polega to przede wszystkim na większej selektywności brzmienia. Tak powstała tabla.
Jak już wspomniałam instrument posiada czarną nakładkę na jednej z membran. Jest to plastyczna masa, którą tworzą: opiłki metalu, klej ryżowy i kozie bobki. Taką mazią smaruje się membranę warstwowo. Kolejne warstwy są mniejsze od poprzednich. Każda z nich jest szlifowana kamieniem. Czyni się to do momentu uzyskania charakterystycznego brzmienia.
Technika gry na tabli, zapis, struktura muzyki nie przeszła żadnej ewolucji i jest do dziś tożsama z tą sprzed trzech tysięcy lat. Owszem, kolejne epoki wniosły coś nowego - pewne cechy, maniery - podstawy pozostały jednak archaiczne.
Zapis metryczny i muzyczny w systemie indyjskim wykorzystuje pewien symboliczny język. Polega on na tym, że wszystkie dźwięki, które wymyślono do zagrania na tabli, zapisuje się za pomocą sylab. Są to: ta, tin, tun, tyty, gy, ky, kat, ran (zapis fonetyczny). W ten sposób pojawia się gama analogiczna do znanej nam: do, re, mi, fa .... Dźwięki te odnajduje się poprzez uderzanie palcami w odpowiednie miejsca na bębnie. Uzyskanie pożądanej barwy dźwięku odbywa się za pomocą jego wydobywania, jak też tłumienia go. Uderzając np. w brzeg membrany otrzymuje się głęboki dźwięk. Jeżeli w tym samym czasie dotknie się palcem brzegu czarnego krążka, dźwięk wydobyty jest wtedy wytłumiony i znacznie płytszy. Zatem barwa dźwięków wybijanych i tłumionych znacznie się od siebie różni. Tylko przez samo tłumienie, czy jego brak, odnaleźć można cztery rodzaje barw. Dochodzą do nich inne, powstałe wskutek uderzenia w różne punkty membrany, również z pewnymi tłumieniami. Drugą ręką w tym samym czasie uderza się w membranę basową. Jest to tzw. basowanie.
Rytm w wypadku gry na tabli polega na uszeregowaniu różnych barw. Im więcej ich jest, tym ciekawsze improwizacje można uzyskać. Gra na tabli bowiem, podobnie jak na innych instrumentach indyjskich, to improwizacja. Jedną z pierwszych figur muzycznych, jakich uczy się indyjski tablista jest: tere-teke-taka-taka (16 jednostek metrycznych). Ten podstawowy rytm nie może podlegać opracowaniom improwizacyjnym. Maria Pomianowska zaprezentowała go uczestnikom warsztatów.
Poważniejsza sekwencja rytmiczna to: 36 uderzeń w cyklu (2 x po 16 jednostek metrycznych) o nazwie „tintala". Cykl rytmiczny jest zawsze tak zbudowany, że opisuje pewien obszar czasu (2, 10, 50 sekund) i szereguje go ilością uderzeń. Ta bardziej zaawansowana kompozycja, zbudowana na całym cyklu (16 uderzeń), zawiera w sobie pewne przesunięcia. Ma się wtedy wrażenie, że tablista na dłuższy czas (2 lub 3 cykle) wypadł z rytmu. Później jednak okazuje się, że suma uderzeń idealnie się zgadza. Jest w tej sekwencji także miejsce na klaskanie. Są to charakterystyczne punkty: pierwsze, piąte i trzynaste uderzenie. Na dziewiątym uderzeniu należy wykonać tzw. „puste klaśnięcie", odwracając ręce do góry. Mistrzyni zademonstrowała sposób klaskania w rytmie „tintala". Zgromadzeni z większym lub mniejszym powodzeniem starali się go odtworzyć. Po kilku próbach było już całkiem nieźle.
Spotkanie uświetnił koncert jaki Maria Pomianowska wraz z kilkoma muzykami wykonała na sarangi, tanbur i tablę. Wszystkie instrumenty, nawzajem się uzupełniając, utworzyły piękną harmonię. Nie grali długo, jednak pozostawili niezapomniane wrażenia. Co zdolniejsi z uczestników mogli popróbować własnych sił w zmaganiu z indyjskimi instrumentami. Efekty były różne, ale zabawa doskonała.
Gdybyście kiedykolwiek mieli okazję uczestniczyć w podobnej imprezie, nie przegapcie jej.

Katarzyna Maćkiewicz