Andrzej Kmicic - rycerz czy warchoł ?

Andrzej Kmicic to postać stworzona przez Henryka Sienkiewicza. Jego losy możemy śledzić m.in. w „Potopie”.

Miał „płową jak żyto, mocno podgoloną czuprynę, smagłą cerę, siwe oczy bystro przed się patrzące, ciemny wąs i twarz młodą, orlikowatą, a wesołą i junacką”.

Był młody i „książek nie czytał, ale miał fantazję”. Opisy te mogą przypominać inne słowa: „szlachetne jest jego ciało, twarz jasna i roześmiana”. Dotyczą one Rolanda - rycerza średniowiecznego. Uogólniając, w podobny sposób opisuje się ludzi wielkich, szlachetnych.

Czy Kmicic może nosić miano rycerza ? Był przecież odważny (porwał Bogusława z jego obozu, rozbił największe działo szwedzkie pod Częstochową idąc na tę wyprawę „jakby szedł pod wiechę gorzałki się napić”, uratował Jana Kazimierza). Z oddaniem służył swoim dowódcom (wymawiając im swe usługi dopiero po przekonaniu się o słuszności takiego kroku), był lojalny w stosunku do nich. Chciał służyć Ojczyźnie (będąc na początku w obozie Radziwiłła wierzył w jego słowa (nt. Korony): „Wówczas powiem (…) i tą stopą wychudłe żebra im przycisnę, i stworzę taką potęgę, jakiej świat nie widział, o jakiej dzieje nie pisały, a może do Konstantynopola krzyż, miecz i ogień poniesiem, grozić będziem nieprzyjaciołom, spokojni wewnątrz ! Wielki Boże (…) dajże mi ocalić tę (…) krainę na chwałę Twoją”) i zawsze robił to najlepiej, jak umiał). Gotów był poświęcić się dla innych (wspomniany Jan Kazimierz czy załoga jasnogórskiego klasztoru). Był człowiekiem dumnym, mającym swój honor. I właśnie dlatego nie mógł ścierpieć, gdy Wołodyjowski wygrywał w pojedynku - stąd słowa: „Kończ … waść !…Wstydu…oszczędź !”. Podobnie nie potrafił prosić małego pułkownika i jego kompanii o ocalenie życia (jak mówi Zagłoba: „gdybym nie widział, jakeś waćpan rezolutnie szedł na śmierć, wyślałbym, że strach zmysły ci pomieszał”), trudno mu było ugiąć kolana przed Radziwiłłem, gdy ten chciał ich zabić (duma powodowała, iż „bladość i rumieńce przelatywały mu jak błyskawice przez twarz”). Taki był ów Kmicic.

Czy tak jednak zachowuje się rycerz ? Do pewnego tylko stopnia. Nie można bowiem zapomnieć o pierwszym okresie jego życia opisanym w „Potopie”. Czy średniowieczny wojownik za „godnych kompanionów” mógłby dobrać sobie ludzi, którzy byli skazani np. za „porwanie panny, zabójstwo i podpalenie” lub „zabójstwo dwóch szlachty posesjonatów” ? Czy to rycerz nie mówi narzeczonej "o pojedynkach, ani zwłaszcza o (…) strzelaniu do portretów i o dziewczętach" ? Kmicic był tak naprawdę człowiekiem gwałtownym (dlatego Soroka "wiedział z doświadczenia, jak niebezpiecznie było pytać dwa razy o rozkaz"). To raczej warchoł stosuje prawo "kto ma szablę, ten ma zawsze lepszą rację". Kmicic był dobrym przywódcą - nigdy nie dawał zrobić krzywdy swoim wojakom, później również Tatarom (dlatego mówili: "Ej, sokół nasz Kmitah, nie da swoim barankom krzywdy zrobić !"). Jednak za jaką cenę egzekwował od ludności potrzebne im jedzenie i wyposażenie ? Osiągał to m.in. przez batożenie (np. burmistrza w Upicie). Warcholskim zachowaniem było również spalenie zaścianka Butrymów "z zemstry za wymordowanie kompanionów". Chorąży upicki był w dużej mierze zabijaką i nie bez powodu "zawsze podwładni tyle właśnie czuli dlań miłości, ile i strachu". Czy rycerz zachowałby się tak, jak on w stosunku do Akbah-Ułana ("Andrzej (…) z natury był porywczy. Więc w jednej chwili podrzuciło nim coś tak, jakby go gadzina zgnęła, całą dłonią porwał Tatara za rzadką brodę").

I oto cały Andrzej Kmicic - człowiek, któremu Sienkiewicz pozwolił dokonywać czynów chwalebnych. Jest on częściowo rycerzem, częściowo warchołem (i nie muszę chyba dodawać, iż człowiek mający wszystkie te cechy jest niezwykle interesujący).


(c) by Marcin Wiącek
E-mail
ICQ UIN: 20723633
Strona WWW