Jak dzisiaj wyglądałaby kariera Konrada Wallenroda jako czeczeńskiego, kurdyjskiego czy irlandzkiego patrioty (czy metody działania terrorystów się zmieniły) ?

Znane jest powiedzenie: "cel uświęca środki" (często sami działamy w myśl tej zasady, jeśli bardzo pragniemy osiągnąć ów wynik - przykładem niech będzie ściąganie w celu uzyskania dobrej oceny). Sentencja ta może okazać się szkodliwa - np. gdy ktoś nie widzi drugiego człowieka. Dlaczego tutaj o tym wspominam ? Podobnie postępował Konrad Wallenrod. Był Litwinem, ale przyjął godność Mistrza Zakonu Krzyżackiego. Chciał zemścić się na atakujących Litwę Krzyżakach. Zrobił to, co mógł (pomimo tego, że był targany wewnętrznymi sprzecznościami), aby ratować swój prawdziwy kraj. Jego nienawiść do Krzyżaków - okupantów jego Ojczyzny - znamy z utworu A. Mickiewicza. Zastanówmy się, jak wyglądałoby jego życie, gdyby żył współcześnie i był członkiem np. IRA. Byłoby ono na pewno trudne, wyczerpujące i pełne stresów (dwie jaźnie - terrorysta i uczciwy obywatel). Musiałby wybrać między kilkoma metodami walki. Najprostszą z nich jest detonowanie bomb. Jest ona o tyle skuteczna, że nieustannie jacyś Brytyjczycy byliby zabijani. Czy osłabiłoby to Zjednoczone Królestwo ? Raczej wątpliwe, aby zamachowcy zdążyliby przeprowadzić odpowiednio dużą ilość swoich ataków (chyba, że celem są członkowie rządu, rodzina królewska, itp.). Metoda druga polega na wykorzystaniu siebie jako zapalnika takiej bomby (a więc: bierzemy furgonetkę z materiałami wybuchowymi, jedziemy w jakieś zatłoczone miejsce i detonujemy się). Sposób ten jest mniej skuteczny niż ten poprzednio omawiany (jasne jest bowiem, iż wykorzystujemy naszą osobę w walce tylko raz). Do czego można się jeszcze uciec ? ("Konrad Wallenrod" niech będzie przykładem). TAK, umieścimy w rządzie kogoś, kto będzie sabotował ICH przedsięwzięcia. I musi to być ktoś pokroju Wallenroda (a więc ich nienawidzący), najlepiej, aby nie miał rodziny (zabici w wyniku…). Jak więc widać, mamy co najmniej 3 różne sposoby walki (przy czym podkładanie bomb jest dosyć widowiskowe, trudne do wykrycia i w miarę skuteczne - podobnie jak skuteczny jest nasz człowiek w parlamencie). Czy w świetle tego, co napisałem, mogę stwierdzić, czy metody działania terrorystów się zmieniły ? Tak, odpowiedź brzmi: idea jest ta sama, sposoby trochę nowocześniejsze (inne materiały wybuchowe, itp.) Czy ktoś taki jak Konrad miałby szansę na karierę terrorysty ? Myślę, iż tak. Narzuca mi się tutaj też jedno stwierdzenie: szansę miałby - pasowałby do tej "roli", ale to, czy jego potencjał zostałby właściwie wykorzystany, zależałoby od ideologii, w której by się wychowywał. Należy tu bowiem wspomnieć, iż różni bojownicy preferują różne metody walki - dla niektórych oddanie życia w czasie akcji (niezależnie od jej wyników) jest poświęceniem najwyższym, chwalebnym, celem samym w sobie. I nie potępiajmy takiego człowieka - on też ma jakieś racje, do tego jest bardzo odważny. Dobrze, jeżeli jego cel jest szlachetny: właściwy (wtedy to, że zabija, jest trochę mniej ważne). Człowiek taki wybiera na pewno taki, a nie inny sposób, bo nie widzi innego. A prawda jest gdzieś pośrodku…