Reklama w magazynie
R E K L A M A  W  M A G A Z Y N I E   Z A Ł O G A G !



Siła wyobraźni, piękno animacji
"Titan - Nowa Ziemia"




Tym, co cieszy serca wszystkich chyba fantastów, jest niewątpliwie zmasowany atak filmu, a jakże - fantastycznego. Obrazów, w głównej mierze z bardzo rozległego gatunku science-fiction, ostatnimi czasy pojawia się coraz więcej, a najbardziej budujący jest fakt, iż zwykle są one... no właśnie - coraz lepsze. Widoczna jest tutaj tendencja do tworzenia filmów ambitnych, oryginalnych treścią, przesłaniem, a także samą realizacją. Również wymiar swoistego kultu otaczać zaczyna więcej filmów fantastycznych, niż miało to miejsce wcześniej - że nadmienię choćby "Matrix", "13th Floor", czy "Nirvana" (ostatni jest dziełem co prawda w Polsce mało znanym, lecz w kręgach miłośników cyberpunku już kultowym). Niepodobna jest też nie zaobserwować, choćby i w sali kinowej, że wreszcie filmy te pozyskują uwagę i zainteresowanie ludzi także nie obeznanych z fantastyką, czyniąc tym samym z kinowego sf czy horroru gatunek popularniejszy, nie już trywialny i niepoważny, a zdobywający nawet w kręgach krytyków coraz większe uznanie.
Zdarza się jednak i tak, że pojawi się film słaby, płytki, z przykrym raczej, choć może efektownym, przerostem formy nad treścią. Wiadomo przecież, że efekty specjalne w dzisiejszym kinie odgrywają rolę więcej niż znaczącą, a częstokroć nawet fundamentalną. Nie ratuje to jednak słabych produkcji - nie sztuką jest bowiem zrobić film efektowny, potrafiący wbić w fotel, sztuką jest jeszcze uzupełnić (? - a może na odwrót? Tak tak, na pewno na odwrót, nie każdy jednak zdaje sobie z tego sprawę...) go odpowiednią treścią, nadać mu conajmniej strawnego wnętrza merytorycznego. Przeciwieństwem podobnego zestawienia może być choćby dobrze nam wszystkim znany "Dzień Niepodległości", z kolei zaś przykładem, może i nie podręcznikowym, ale z pewnością wartym uwagi: "Titan - Nowa Ziemia"...
Rzecz zaczyna się w roku 3028. Czteroletni wówczas Cale, syn genialnego wynalazcy i konstruktora, zmuszony jest opuścić Ziemię, a co za tym idzie - rozstać się także na czas nieokreślony z ukochanym ojcem. Nie on sam jednak na zawsze pożegna rodzimą planetę - los jego podzieli ogromna część ludzkości, a to wszystko za sprawą wrogiej, potężnej rasy Drejów, którzy w obawie przed zbyt dynamicznym rozwojem ludzkości, prewencyjnie postanowili ją zgładzić. Boją się tego, czym lub kim ludzie stać się mogą, stwarzając przy tym potencjalne zagrożenie. Lepiej dmuchać na zimne, prawda? Ziemianie na pokładach setek statków kosmicznych w pośpiechu opuszczają zieloną planetę, która w tej samej niemal chwili rażona potężnym strumieniem energii zamienia się w ognistą kulę, po czym efektownie eksploduje, raniąc przy tym dotkliwie sam nawet księżyc. Ojcu Cale`a udaje się opuścić Ziemię jeszcze przed ostatecznym jej zniszczeniem w skonstruowanym przez siebie olbrzymim, wspaniałym Titanie. To właśnie on, ów gigantyczny cud techniki, będąc jedyną nadzieją rozproszonej ludzkości na ponowne zjednoczenie i odbudowę swego domu, utworzenie Nowej Ziemi, staje się ostatecznym celem bezlitosnych Drejów, a wkrótce też i samego Cale`a, który za sprawą kapitana Corso aktywując podarowany niegdyś przez ojca pierścień, staje się posiadaczem, a właściwie nosicielem mapy i kompasu zarazem, które pomóc mu mają w odnalezieniu Titana i przywróceniu dawnej świetności Zieman.
Tak przedstawia się podstawowy zarys fabuły. To jednak oczywiście nie wszystko. Nic nie jest takie proste, jakim się być zdaje. Otóż Cale, mając żal do ojca za to, że mimo danej obietnicy nie wrócił po niego, początkowo wzbrania się przed wyprawą z Corso i jego skromną, lecz przy tym niepowtarzalną załogą, w której nie zabrakło również pięknej rówieśniczki dziewiętnastolatka - rezolutnej i nie pozbawionej charakteru Stith. Wkrótce jednak opuszcza obskurną i nieprzyjemną stację kosmiczną i na pokładzie "Walkyrii" wyrusza wypełnić swe powołanie. Film kryje w sobie kilka poniekąd zaskakujących zwrotów akcji,
także sama postać głównego bohatera, który niewątpliwie stał się idolem wielu dzieciaków na całym świecie, choć wydać się może stereotypowa (patrz: inne filmy fantastyczne) i być może mało oryginalna, to jednak posiada swój nieodparty urok, zwraca również uwagę swoją nagłą przemianą, kiedy to po wewnętrznej konfrontacji z samym sobą Cale odzyskuje wiarę w ludzkość, w cel, wyznaczony mu przez ojca i w swoją w tym wszystkim rolę.
Nie wspomniałem o jednej, w tym wypadku chyba najważniejszej rzeczy - otóż "Titan - Nowa Ziemia" jest filmem animowanym. To klasyczna space opera wykonana z użyciem najnowocześniejszej technologii animacyjnej, wzbogaconej naprawdę monumentalnymi efektami specjalnymi. I nie można, absolutnie nie można powiedzieć, iż zamysł twórców w postaci stworzenia, jak to potocznie i niesłusznie zresztą nazywają niektórzy, 'bajki', był chybiony, tudzież bezpodstawny. Przeciwnie! Animacja to cały urok "Titana...", w klasycznej formie to by nie wyszło, cierpiało by męki "Wing Commandera", gnąc się pod ciężarem krytyki, a to za dziecinadę, a to za trywialność, a to za bóg wie co jeszcze. Tymczasem wsparte komputerowymi efektami specjalnymi potrafi nie raz po prostu oczarować, omamić, wręcz oszołomić - czy to podczas szaleńczego pościgu wśród wodorowych drzew, czy to podczas naprawdę fantastycznie przedstawionej eksplozji Ziemi, czy też podczas przelotu tuż obok cudownego Titana, wcześniej wyswobodziwszy się z labiryntu lodowych kryształów. Robi wrażenie, naprawdę robi wrażenie. Obrazy, wizje twórców, pejzaże i dziwaczne twory, wykreowane przez podziwu godną wyobraźnię, posłużyć też mogą wrażliwemu widzowi do swoistej projekcji myśli, do upiększenia marzeń, zarysowania swych wizji w wyraźniejszych, a także ciekawszych barwach. Otwiera oczy i naprawdę działa sugestywnie, wywołując nieporównywalne z niczym innym poczucie tęsknoty, tęsknoty za nieznanym, tęsknoty za pięknym i niezwykłym. Dla mnie Titan stał się czymś więcej, niż tylko doskonałym filmem, wyrafinowanym popisem komputerowej i ręcznej animacji, bo oprócz tej głęboko przemyślanej i wspaniale usnutej fantastycznej opowieści, stał się również moją inspiracją, źródłem nowych, naprawdę pięknych i onirycznych wręcz marzeń, nieskończonym materiałem na jeszcze głębsze i odleglejsze zarazem przemyślenia, stał się moim małym, wielkim przyjacielem, do którego z przyjemnością nie raz jeszcze wrócę. Jest tu bowiem treść, jest godna oprawa, i jest też ukryty mistycyzm, piękno i tajemniczość, dostępne wraz z czymś jeszcze, CZYMŚ, po które sięgnąć może każdy widz, każdy umysł, każda wyobraźnia, jeśli tylko zdoła to wychwycić...
I niech nikt teraz nie waży się urągać filmom animowanym, a już tym bardziej na rzecz fabularnych. Niech zobaczy Drejów, stanowiących czystą, skondensowaną energię, niech zobaczy kosmos, mieniący się setkami tysięcy barw i kształtów, niech zobaczy "Titan - Nowa Ziemia". I niech da się porwać wizji, która nie umrze nigdy...


Mass
mass@punkt.pl
Namysłów, 16 września 2000


'Titan - Nowa Ziemia' (Titan A.E.) Animowany/Science Fiction, USA 2000
Ocena: 5/5
Reżyseria: Don Bluth i Gary Goldman
Reżyseria animacji: Len Simon
Scenariusz: Ben Edlung, John August, Joss Whedon
Scenografia: Philip A. Cruden
Muzyka: Graeme Revell oraz: Powerman 5000, Electrasy, Splashdown, The Urge, Texas, Lit
Głosy: Jacek Kopczyński (Matt Damon), Adam Bauman (Bill Pullman), Joanna Kurowska (Janeane Garofalo), i inni
20th Century Fox 2000


Copyrights (c) 2000 Załoga G
Internet: www.zalogag.pl