1998 POMATON EMI, B.E.A.T records
Płytę otwiera najsłabszy chyba na niej kawałek Klima (niezbyt wyszukany
podkład i słowa), ale potem jest już coraz lepiej. O to, by muzycznie nie było
schematycznie, z bardzo dobrym efektem zadbał VOLT-pionier warszawskiego hip-hopu i szef
BEAT records. Chłopaki z Molesta (dawniej Mistik Molestik) dodali teksty - choć jeszcze
nie ekwilibrystyczne, ale jasne i szczere, osiedlowo-uliczne. Rapują o codziennym życiu
w "dżungli z betonu" , o tym, że liczy się honor, szacunek, blunty i sztuki,
o tym jak "sie pali, sie pije i sie żyje". Na ewentualną krytykę, ze
"teksty są trochę monotematyczne" z góry ripostują, że "ganja ma
znaczenie kosmiczne". Przede wszystkim, jednak, nie można im odmówić oryginalnych,
zabawnych pomysłów takich jak naśladowanie dźwięków, podśpiewywanie, głos a la
Vader, kaszlnięcia i krztuszenie się dymem itd., itd.. Słyszymy też cytaty z Kazika i
Rosiewicza, aluzje do Wu-tang'u i Busta Rhymes. Elementy te ubarwiają debiutancki album Molesterów, album ciekawy, jeśli chodzi o beaty i sample, prawdziwy i bezkompromisowy, jeśli chodzi o język (no, trochę się tylko raperzy zagalopowali z tym oświeceniem dla zagubionych). Szczególne brawa za Wolę się nastukać i Się żyje. |
M-SZ