"Jeśli krzyż zostanie usunięty, to jeszcze dwa, trzy lata i jesteśmy w niewoli" - przekonywał obrońca krzyża na żwirowisku kolo Obozu Zagłady w Oświęcimiu - Kazimierz Świtoń.
Zaś prymas Glemp napisał w swoim oświadczeniu - "Ziemia ta jest polska, a wszelkie nakładanie innej woli jest odbierane jako ingerencja w suwerenność" Ostatnio jednak zaapelował o niestawianie kolejnych krzyży na Zwirowisku.
Do stawiania kolejnych krzyż apeluje zaś Radio Maryja. Niemal codziennie przybywa krzyży , od najmniejszych po krzyże większych rozmiarów jak np. postawiony 16 sierpnia - 5 metrowy.
Stworzył się nawet Komitet Obrony Krzyża w Kędzierzynie Kożlu, który również postawił swój krzyż na żwirowisku.
Z drugiej strony - eksterytorialności byłego obozu zagłady domaga się Kalman Sultanik, wiceprzewodniczący Światowego Kongresu Żydów, a rabin Avi Weiss zapowiadał "kontrprotest".
Ośmiometrowy krzyż postawiony na żwirowisku góruje nad terenem obu obozów. W obecności krzyż Żydzi nie mogą się modlić za swój zabity w Birkenau naród.
Spektakl rozgrywany kosztem największych świętości obu narodów wymknął się spod kontroli zarówno polskiego rządu i hierarchii kościelnej, jak i dążących do kompromisu organizacji żydowskich.
Najsmutniejsze jest to, że z coraz większym trudem przebijają się głosy mówiące o konieczności szacunku dla miejsca zagłady narodu żydowskiego i dla symboliki krzyża. |