W trzech pierwszych tygodniach sierpnia polskie drogi zablokowano aż w 104 miejscach: 81 protestów zorganizowali rolnicy, pozostałe zwolennicy zwiększenia liczby powiatów. Policja ocenia, że w tym roku przeprowadzono kilkaset tego typu akcji.
Odblokowanie drogi wymaga użycia kosztownego, specjalistycznego sprzętu i znacznych sił policyjnych. Akcja taka może kosztować nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych. Ponadto nie ma gwarancji, że protestujący natychmiast nie ustawią nowej blokady.
- Metody protestu, podobnie jak stroje kobiet, to kwestia mody - mówi Jan Maria Rokita, poseł AWS, przewodniczący sejmowej Komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych. W latach 1992-1993 obowiązywała moda na okupowanie urzędów wojewódzkich. Wiosną 1993 roku zdecydowano o ostrzejszych, policyjnych formach przeciwdziałania im. Wkrótce zaprzestano tej formy protestu, gdyż uznano ją za nieskuteczną. Zastąpiono ją blokadami dróg - formą szczególnie perfidną.
Policjanci szacują, że zatarasowanie drogi o średnim natężeniu ruchu przynosi ok. 8 tys. zł strat w pierwszej godzinie i dwa razy tyle w następnych: rwą się więzy kooperacyjne, szwankuje zaopatrzenie, wydłuża się czas dojazdu do pracy. Te pieniądze kradną podatnikom "obrońcy rolników", lokalni patrioci z Opolszczyzny, zwolennicy województwa kujawsko-pomorskiego bądź powiatu Łobez.
- Jeśli blokady dróg organizowane są przez grupy chuligańskie, skinheadów, anarchistów, ich usuwanie jest proste - mówi Paweł Biedziak, rzecznik prasowy Komendy Głównej Policji. Wtedy najczęściej używa się siły. Gorzej, gdy protestują rolnicy, robotnicy, dorośli obywatele. Zdaniem dowódcy policyjnej operacji jest przywrócenie porządku. Najskuteczniejszym środkiem - przygotowanie objazdów. To bardziej efektywne niż przepychanki, które najczęściej trwają długo, a poza tym zawsze ktoś może odnieść obrażenia.
- Wszyscy funkcjonariusze w Nowym Dworze Gdańskim pilnują, by rolnicy nie pobili się z kierowcami. Ściganie złodziei musi poczekać, aż protest się skończy - tłumaczy jeden z miejscowych policjantów. Paradoksalnie polska policja chroni więc organizatorów blokad, a nie pokrzywdzonych przez nich obywateli. Ustawia swoje posterunki daleko przed zatarasowanym odcinkiem drogi i kieruje samochody trasami objazdowymi tylko po to, by zapobiec kontaktom blokujących z kierowcami, które często kończą się bójkami.
Mieszkańcy Brzezin - w imię wywalczenia dla swego miasta statusu powiatu - na oczach reporterów - pobili kierowcę fiata uno chcącego się przedrzeć przez zapory. Pod Człuchowem (woj. Słupskie) dostało się z kolei blokującemu. Kierowca tira próbował objechać barykadę przez pole i utknął. Ze złości uderzył mocno pierwszego z blokujących - polała się krew. Kierowca otrzymał brawa od kolegów.
Poczucie bezkarności protestujących wzmaga udział w ich akcjach przedtsawicieli władz samorządowych, posłów koalicji rządzącej i opozycji.
W czerwcu drogę E-40 w Walidrogach zablokowali zwolennicy utworzenia województwa opolskiego. W akcji uczestniczyła posłanka AWS Elżbieta Adamska-Wedler. Policja nie probowała przeszkodzić piknikowi na publicznej drodze. Mało tego, na miejsce protestu przyjechała delegacja NSZZ Policjantów Komendy Wojewódzkiej w Opolu z wiązanką kwiatów. Wręczono je posłance, manifestując tym samym poparcie dla akcji.
- Zamykanie blokujących w więzieniach to zły pomysł - uważa Paweł Piskorski zastępca przewodniczącego Klubu Parlamentarnego Unii Wolności.
- Po krótkim zatrzymaniu organizator protestu wychodzi w aureoli chwały i męczeństwa. Trzeba raczej stosować wysokie grzywny. W końcu blokady nie tylko utrudniają życie ludziom, ale i powodują wymierne straty finansowe.
NIE BLOKUJ
Osoba, która ustawia blokadę na drodze publicznej, popełnia wykroczenie. Art. 90 kodeksu wykroczeń zabrania bowiem "tamowania lub utrudniania ruchu". natomiast art. 91 zakazuje "zanieczyszczania drogi, pozostawiania na niej pojazdu lub innego przedmiotu albo zwierzęcia w okolicznościach, w których może to spowodować niebezpieczeństwo lub stanowić trudnienie w ruchu drogowym". Za oba wykroczenia grozi kara grzywny lub nagana.Ponadto blokowanie drogi może stanowić przestępstwo z art.167 paragraf 1 kodeksu karnego: "Kto używa przemocy lub groźby bezprawnej w celu zmuszenia innej osoby do określonego zachowania się, podlega karze pozbawienia wolności do lat dwóch, ograniczenia wolności albo grzywny". Ściganie tego przestępstwa następuje jednak na wniosek pokrzywdzonego.
|