Powódź w Chinach



Wielka powódź wzdłuż rzeki Jangcy powoli urasta do rangi apokaliptycznej klęski. Gwałtowny wylew wód pochłonął juz ponad 2300 śmiertelnych ofiar, ale skutkami klęski w Chinach dotknięta jest jedna piąta populacji najludniejszego państwa globu, czyli ćwierć miliarda osób. Panuje przekonanie, że ostateczny bilans katastrofy będzie znacznie większy.

Wzburzona Jangcy - najdłuższy na Ziemi (6 tys. kilometrów) szlak rzeczny - zatopiła tysiące wsi i zdewastowała ponad 17 milionów domostw. Za pośrednictwem telewizji cały świat w napięciu śłedził zmagania cywili, żołnierzy i milicjantów, którzy ratowali przed zagładą siedmiomilionowe maisto Wuhan. Powodzenie operacji zależało wyłącznie od tego, czy saperzy zdążą na czas wysadzić dynamitem obwałowania ochronne. Celem pomyślnie zakończonej akcji było bowiem skierowanie nadmiaru wody na przybrzeżne obszary. Dzięki temu obniżono poziom rzeki.

przerwana tama Widok z samolotu na przerwaną tamę na rzece Nenjiang w Daqing (Chiny), 18 sierpnia. Pod wodą znalazła się znaczna część pól naftowych w Daqing, które zaspokajają ponad połowę zapotrzebowania Chin na ropę naftową.




W połowie lipca straty szacowano na przeszło 5 miliardów USD, a ostatnio - na ponad 25 miliardów USD, ale będą one jeszcze większe. Na dodatek, państwowy budżet musiał ponieść kolosalne wydatki na walkę z następstwami kataklizmu. To zaś spowolni tempo wzrostu gospodarczego Państwa Środka - i tak już ostatnio znacznie słabsze w porównaniu z dynamiką lat poprzednich.

Chińską powódź przypisuje się zjawisku La Nina, odwrotności równie nieobliczalnego fenomenu klimatycznego El Nino. Przyczyną tej klęski żywiołowej nie są masy ciepłej wody, wywołują one bowiem powstawanie fal gorącego powietrza i suszy w regionie Oceanu Spokojnego. Tym razem powodem intensywnych ulew są zimne prądy morskie na Pacyfiku. La Nina nie jest niczym nowym. Zazwyczaj występuje zaraz po przejściu El Nino, który w ubiegłym roku również doprowadził do zaskakujących pogodowych powikłań i klęsk żywiołowych.

Chaos w Chinach pogłebiają akty grabieży i braki w zaopatrzeniu. Służby sanitarne alarmują, że w niektórych rejonach zaczyna drastycznie brakować środków medycznych i artykulów żywnościowych. Tymczasem nad krajem zawisła groźba rozprzestrzenienia się epidemii chorób zakaźnych, zwłaszcza przewodu pokarmowego, ze względu na skażenie źródeł wody pitnej przez trupy zwierząt domowych o odchody.

Z odsieczą poszkodowanym Chińczykom spieszy coraz więcej krajów. Pogrążenie się azjatyckiego mocarstwa w zamęcie mogłoby mieć przykre konsekwencje nie tylko dla samych Chin. Mocno uderzyłoby też w amerykańskie interesy gospodarcze i polityczne, gdyż załamanie się gospodarki chińskiej zagroziłoby koniunkturze w Stanach Zjednoczonych. Amerykanie już przekazali Chińczykom duże partie lekarstw i koców, ale nie zamierzają na tym poprzestać.


źródło "Wprost",   zdjęcie - PAP           





Powrót