Sprawozdanie: ŁKS - Kjapaz 4:1
ŁKS: Wyparło - Pawlak, Bendkowski,
Lenart - Darlington
(46.Jakubowski), Kos (58.Płuciennik), Niżnik, Wyciszkiewicz,
Cebula (72.Paszulewicz) - Wieszczycki, Trzeciak
Kjapaz: Mamiedow - Ałłachwierdijew, Dżabbarow, Łyczkin,
Kerimow - Smirnow (58.Parwaroz), Mardanow, Rdzajew, Kurbanow,
Gusejnow - Kwarczechelija (58-Sulejmanow)
Drużyna ŁKS-u zagrała podobnie jak w meczu o Superpuchar
Polski z Amicą Wronki. Popełniła mnóstwo błędów, których
przeciwnicy z Azerbejdżanu nie potrafili wykorzystać, bowiem w
Polsce mieliby szanse na grę najwyżej w drugiej lidze.
Łodzianie przez pierwszą połowę grali ospale, a obrońcy
słabo kryli przeciwników. Tylko druzgocącej przewadze w
drugiej
linii ŁKS zawdzięcza, że przeważał na boisku. Jedyny gol w
pierwszej części meczu padł w 12 min. Przed linią 16 metrów
faulowany był Rafał Niżnik, ale sędzia nie dojrzał
nieczystego
zagrania Azera. Piłkę przejął Mirosław Trzeciak, który
zagrał ją
na lewą stronę, gdzie czekał już Tomasz Cebula. Zawodnik
ŁKS-u
wbiegł w pole karne i silnie strzelił pod poprzeczkę.
To właśnie Cebula był najaktywniejszym i najgroźniejszym
piłkarzem ŁKS w pierwszych 45 minutach. M.in.oddał trzy silne
strzały z których każdy mógł trafić do siatki azerskiej a w
22
min. znakomicie obsłużył Mirosława Trzeciaka, który z 6
metrów
trafił w boczną siatkę. Azerowie stworzyli jedną, ale za to
bardzo groźną sytuację. W 33 min. przeprowadzili kontrę
czterech
na dwóch - Kurbanow zagrał do Kwarczechelii, który będąc sam
na
sam z Bogusławem Wyparło strzelił tuż obok słupka.
Pierwsze pół godziny drugiej części meczu to zdecydowana
przewaga łodzian i w tym czasie ŁKS zdobył trzy bramki. Dwie z
nich zapisał na swoje konto Mirosław Trzeciak, który
dwukrotnie
wykorzystał rzuty karne - po raz pierwszy za faul na Tomaszu
Kosie, a po raz drugi sam był kopnięty w polu karnym. Kiedy
wydawało się, że ŁKS zdobędzie kolejne bramki, zaspał
Tomasz
Lenart i po składnej akcji Gusejnow zagrał do Sulejmanowa, a
ten
z bliska pokonał Bogusława Wyparłę.
Po meczu powiedzieli:
Marek Dziuba: 4:1 to dobry wynik, ale czeka nas ciężka
walka w Gandży. Górowaliśmy nad przeciwnikiem w środkowej
linii
i to zdecydowało o naszym zwycięstwie. Szkoda straconej
bramki w końcówce.
Mechman Ałłachwierdijew (trener zespołu z Azerbejdżanu) -
ŁKS przeważał, ale były momenty, gdy nasi zawodnicy pokazali
się na boisku. Po zaprzepaszczonej sytuacji Kwarczechelii, moi
piłkarze zaczęli popełniać błędy i ŁKS je wykorzystał. Na
własnym stadionie potrafimy grać lepiej. Na pewno do ataku
wystawię dwóch napastników oraz postaram się znaleźć
sposób na
zneutralizowanie drugiej linii ŁKS-u. (PAP)
Copyright by Lukasz Maczka