GKS Bełchatów - Stomil Olsztyn
"Trudne rozmowy"
Nie jestem
zwolennikiem takich form protestu, ale konflikt tak nabrzmiał,
że w desepracji zdecydowaliśmy się na ten krok - powiedział
prezes GKS Bełchatów, Zdzisław Drobniewski na konferencji
prasowej, która odbyła się zamiast meczu Bełchatowa ze
Stomilem.
Dość długo zastanawiano się, czy dojdzie do spotkania pomiędzy
GKS Bełchatów i Stomilem Olsztyn. Obie drużyny wybiegły na
rozgrzewkę na około dwadzieścia minut przed rozpoczęciem
spotkania i wydawało się, że pojedynek rozegrany zostanie
zgodnie z planem.
Tuż przed 16.30 obie ekipy zeszły z boiska i udały się do
szatni. Zamiast nich pojawiła się trójka sędziów. Mający
prowadzić zawody jako główny sędzia Stanisław Grzesiczek,
zgodnie z regulaminem udał się się na środek boiska ze swoimi
kolegami, po czym dając sygnał gwizdkiem rozpoczął spotkanie
i przez kwadrans bezskutecznie oczekiwał na pojawienie się obu
zespołów.
Na konferencji prasowej prezes GKS Bełchatów, Zdzisław
Drobniewski powiedział: Nie chciałbym, żeby taka konferencja
się powtórzyła. Decyzja, jaką podjęliśmy wspólnie z moimi
kolegami ze Stomilu, była bardzo trudna, powiedziałbym, że w
moim życiu działacza sportowego - najtrudniejsza. Ma nadzieję,
że ta sytuacja nie pociągnie dalszych konsekwencji. Powiem
szczerze, że ja nie jestem zadowolony i nie popieram takiej
formy protestu, ale ściana jaka powstała między UKFiT a PZPN,
po prostu była już tak gruba, że w desperacji zdecydowaliśmy
sie na taki krok.
Henryk Sitek ze Stomilu pwiedział: Myślę, że w piątek
pomogliśmy podjąć decyzję przewodniczącemu UKFiT Jackowi Dębskiemu.
W godzinach wieczornych przesłaliśmy faks popierający jego
działania. Równocześnie z prośbą o cofnięcie sankcji w
stosunku do Zarządu PZPN, zażadaliśmy rezygnacji ze stanowiska
prezesa PZPN, Mariana Dziurowicza. Uważamy, że dla dobra
polskiej piłki nożnej decyzja klubów pierwszoligowych jest słuszna.
Sądzę, że jest to przełom w naszym futbolu.
- Jako jeden z zawieszonych członków PZPN powiem krótko, że
nie spałem tej nocy. Rozmawiałem telefonicznie z wieloma
kolegami z innych klubów pierwszoligowych. Nie ukrywam, że miałem
telefon od samego pana ministra Dębskiego i dwukrotnie rozmawiałem
z prezesem Dziurowiczem. Były to bardzo trudne rozmowy. - dodał
Zdzisław Drobniewski.
copyright by adyn